Cześć. Witaj w kolejnym odcinku podcastu – Packrafting i Bikerafting, tam gdzie kończy się ląd.
Przez kilknaście lat swojego życia uprawiałem tradycyjne kajakarstwo, windsurfing i żeglarstwo. Od dobrych kilku lat moje aktywności na wodzie zdominował jednak packrafting.
Doświadczenie kajakowo- żeglarskie bardzo przydaje się w packraftingu, jednak po pewnym czasie pływania na packrafcie zauważyłem, że mam również pewne nawyki, które w packraftingu nie są mi już potrzebne.
Przez kilka lat niepotrzebnie walczyłem z tymi nawykami i dzisiaj chciałbym podpowiedzieć Ci jak przeskoczyć ten etap i pozbyć się mentalności tradycyjnego kajakarza. Ona oczywiście nie jest niczym złym, ponieważ w kajakarstwie jest potrzebna, ale w packraftingu już niekoniecznie.
Jeżeli zapytasz osoby uprawiających packrafting z jakim jednym słowem kojarzy im się ta aktywność, to większość osób odpowie: „wolność”. Tutaj warto przytoczyć osobę Timothy Snydera. Jest to amerykański historyk i profesor Yale, który w swoich książkach i wykładach często definiuje wolność. Jego definicje można przełożyć na każdą dziedzinę życia w tym do packraftingu. Jednym z głównych przymiotów wolności wg. Snydera jest nieprzewidywalność.
W packraftingu na tą nieprzewidywalność możemy sobie pozwolić. Osoby początkującej w packraftingu z mentalnością kajakarza, chcą obstawić trasę spływu samochodami.
Ogromną zaletą packraftingu jest wolność przemieszczania się, więc spróbuj z niej skorzystać. Nie planuj gdzie konkretnie dopłyniesz. Możesz nawet przepłynąć nawet bardzo krótki odcinek. Spróbuj jednak przespacerować się w trasie powrotnej, nawet gdyby taka wycieczka była bardzo krótka. Możesz wrócić również autobusem, pociągiem, stopem czy komunikacją miejską, ale zachowaj tutaj pewną elastyczność. Twój mały packraft nie stanowi ograniczenia dla żadnego środka transportu tak jak kajak, jednak dla pełnej przygody zdecydowanie rekomenduję Ci spacer.
Pozostając jeszcze przy Snyderze, warto zwrócić uwagę na to czym nie jest według niego wolność.
Zaprzeczeniem wolności jest ciało siedzące w fotelu, rozpraszające swoje emocje przed ekranem. Snyder często powtarza, że aby zobaczyć prawdziwą perspektywę trzeba wyjść na zewnątrz, odkrywać nowe miejsca i poznawać nowych ludzi. Dlatego jeżeli nie masz planów nawet na krótkie popołudnie, znajdź najbliższy zbiornik i przepłyń się po nim. Snyder nawet tak dobitnie mówi o tym, że władze chcą, żeby twoje ciało flaczało w fotelu, a emocje rozpraszały się przed ekranem.
Wróćmy jednak do mentalności kajakarz i packraftowca. Osoba z mentalnością kajakarza najczęściej po spływie zapyta Cię ile kilometrów przepłynąłeś. Nie będzie miało dla niej znaczenia, że np. płynięcie zajęło Ci 7km, a spacer 15km, bo po drodze zwiedzałeś bunkry, lub przepłynąłeś 4km, ale później przez 5 godzin chodziłeś po zamku w Malborku.
To tylko przykłady moich spływów, gdzie pokonana odległość nie miała znaczenia. Zdarzył mi się również wypad z packraftem na rzekę Kończak, który była całkowicie wyschnięta i nie przepłynąłem nawet 1km. Jednak wypad ten uważam za bardzo udany i zapamiętam go do końca życia, ponieważ w drodze powrotnej spotkałem wilki. Podsumowując, dla osób z mentalnością packraftowca odległość nie jest najistotniejszym elementem spływu.
Oczywiście nie neguję sportowego podejścia do spływu, bo również tak możemy spływać packraftem, jednak sam cenię sobie dodatkowe aktywności, jak np. obserwacja przyrody.
Osoba z mentalnością kajakarza wybierze szlak kajakowy i będzie unikała długich przenosek. Packraftowiec założy na ramię swojego packrafta, odkryje mały strumień w którym nigdy wcześniej nie było jednostki pływającej. Wejdzie też na chwilę na jeziorko w środku lasu, aby z tej perspektywy poobserwować przyrodę.
Pod tym względem Packraftowcy mają wiele do odkrycia – W Polsce mamy kilka tysięcy strumieni rzek i jezior. Packraft, dzięki swojej lekkości i łatwości transportu, otwiera możliwości eksploracji takich dzikich zakątków.
Osoba z mentalnością kajakarza, musi dużo wcześniej zaplanować swój spływ. W packraftingu decyzję o spływie można podjąć w 5 minut wyciągając packrafta z bagażnika swojego samochodu i mając do dyspozycji zaledwie kilkadziesiąt minut.
Kajakarze często planują jedną długą wyprawę raz w roku, najczęściej w wakacje, aby to przedsięwzięcie do strony logistycznej miało większy sens.
Aby przeżyć przygodę nie musisz wyjeżdżać bardzo daleko. Zgadzam się z tym, że podróżowanie na dalekie odległości, choć ekscytujące, może być również źródłem stresu i pochłaniać znaczną część naszego cennego czasu wolnego. W tym kontekście, packrafting oferuje atrakcyjną alternatywę, pozwalając na odkrywanie piękna przyrody tuż za rogiem naszego domu.
Na koniec podcastu chciałbym jeszcze raz pokreślić, że mentalność kajakrza czy packraftowca, to nie są jakieś złe cechy, tylko są wręcz wymagane do uprawiania danej aktywności. W podcaście chodziło mi tylko o to, że jeżeli posiadasz już packrafta, to możesz pozwolić sobie na większą wolność podróżowania. Możesz to robić również znacznie częściej i blisko domu.
Do zobaczenia na szlaku, cześć!