Kamionka (dopływ Korytnicy)

Moje przygoda z Kamionką rozpoczęła się i zakończyła na dwóch prostych, malowniczych kilometrowych odcinkach, przecinających niezwykłe jeziora Wieliż i Nowa Korytnica.

Jednak serce tej wyprawy, środkowy fragment rzeki, stanowiło prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza przy niskim poziomie wody. Całość spływu liczyła około 10 km, z których połowę, musiałem przebyć brodząc przez płytkie koryto. W miejscach, gdzie woda pozwalała na płynięcie, napotykałem, co kilkadziesiąt metrów, na przeszkody w postaci zwałek.

🛶Spływ rozpoczął się na uroczej, małej piaszczystej plaży z pomostem, w miejscowości Biały Zdrój. Na koniec mojej kajakowej przygody wpłynąłem do Korytnicy, a sam spływ zakończyłem na przystani kajakowej.

🚶‍♂Po spływie czekało mnie jeszcze około 8 kilometrów trekkingu. Na spływie wykorzystałem packrafta Pinpack Compact, który bez problemu przeżył wszystkie zwałki, a przy tym był lekki do przenoszenia na trudniejszych fragmentach rzeki.





Bytowa i Stara Słupia

Kiedy dwa tygodnie wcześniej płynąłem rzeką Kamienica, zobaczyłem dopływ Starej Słupi. Chociaż w rzece było dosyć płytko, dało się kawałek płynąć packraftem w górę rzeki, a sama okolica wyglądała bajkowo. Powstał pomysł, aby zdobyć rzekę, rozpoczynając od spływu Bytową. Trekking rozpocząłem z Jeziora Osiecko, gdzie znajduje się wiata, pomost, plaża i mały parking. Po 2,5km leśnego duktu, doszedłem do leśnego odcinka rzeki Bytowa, gdzie napompowałem packrafta. Bytowa jest dosyć uciążliwą rzeką, ponieważ przenoski odbywają się po zamulonym brzegu. Mamy za to szybki nurt i dosyć głęboką wodę. Teren staje się bardzo atrakcyjny od Zalewu Bytowej i po przenosce na Starą Słupię. Stara Słupia jest równie piękna co uciążliwa. Uważana jest za rzekę niespławną przez płytką wodę i liczne przenoski. Jest to czysty i dziki teren, daleko od cywilizacji. Spływ zakończyłem w Grabówku przy moście, gdzie kończy się las i rozpoczyna etap łąkowy. Trekking powrotny przez las do Jeziora Osiecko, gdzie rozpoczęła się moja przygoda ze Starą Słupią.





Zbrzyca i Młosina

Swój spływ planowałem od Leśna, aby z Młosiny wpłynąć do Zbrzycy (dopływ Brdy). Jednak na miejscu dowiedziałem się, że najciekawszy odcinek Zbrzycy, rozpoczyna się w miejscowości Parzyn, a sama Młosina na początku płynie w otoczeniu pól uprawnych i łąk. Pozostaje mi wybrać tylko jedną rzekę, albo zrobić 1,8km przenoskę i zobaczyć obie rzeki w najciekawszych leśnych fragmentach. Z packraftem w plecaku decyzja może być tylko jedna – zobaczę Zbrzycę i Młosinę :). Spływ rozpoczynam w Parzynie, gdzie znajduje się wygodny parking i przygotowane miejsce do slipowania kajaków. Zbrzyca skrada serce już od samego początku. Wąska, leśna i czysta rzeka, przepływa przez bajkowe tereny. W korycie leży trochę powalonych drzew i mamy jedną stała przenoskę przy młynie, która jest dobrze przygotowana i oznaczona. Ze Zbrzycy przenoszę się na Młosinę, która nie ma żadnych utrudnień. Spływ kończę w miejscowości Kaszuba, przy młynie, gdzie znajdują się wiaty kajakowe i parking. Do miejsca rozpoczęcia spływu wracam leśną ścieżką rowerową. Zarówno spływ, jak i trekking powrotny, przebiega w Zaborskim Parku Krajobrazowym.





Kamienica, Kamieńc – Gałąźnia Mała

Wejście na przystań kajakową w Kamieńcu, to wrota do innego świata. Już na samym początku rzeki mamy pozostałości jazu. Dalej przepływamy przez liczne zwałki, bystrza i kamienie (jak na Kamienicę przystało). Na niektóre z nich wpływamy z dużą prędkością, ponieważ występuje tutaj zauważalny spadek terenu.

Po kilometrze spływu, z prawej strony, mamy dopływ Starej Słupi, która również wydaje się atrakcyjna do spływu. Na dalszym odcinku rzeka staje się nieco łatwiejsza, chociaż nadal mamy dużo naturalnych przeszkód.

Po drodze dopływamy do Rezerwatu Dolina Huczka, którym nie możemy spływać. Pozostaje nam ominięcie go lasem (około 1km) lub powrót do miejsca rozpoczęcia spływu.

W Gałąźni Małej jest duża przystań kajakowa z miejscem na ognisko i miejscem do kąpieli.

Powrót duktami leśnymi i zielonym szlakiem, przy którym znajdują się miejsca postojowe i wiaty turystyczne.

Zarówno spływ jak i powrót odbywa się w otoczeniu dzikiej i pięknej przyrody. Po 11km spływu, mamy około 9km trekkingu. Szlak jest dosyć wymagający, ale bardzo POLECAM! Kolejna perełka na pomorskich szlakach kajakowych.





Obrzyca i Jezioro Sławskie

Rozpoczęcie trekkingu przy polanie rekreacyjnej „Świętobór”. Mamy tutaj duży parking, zielony teren, wiaty i miejsce na ognisko.

Przejście do wieży widokowej „Joanna”. Wysokość tej drewnianej konstrukcji, to aż 40 metrów! Dalej dochodzimy do jeziora, gdzie znajduje się wygodne zejście do wody.

Po przepłynięciu około 1km, docieramy do Lubiatowa i ujścia Obrzycy. Mamy tutaj jaz i krótką przenoskę. Dalej za mostem wpływamy już w las i czeka nas dzika przyroda.

W sieci można przeczytać powtarzającą się informację, że Obrzyca na tym odcinku jest bardzo uciążliwa. Obecnie spływ jest łatwy, a rzeka i jej okolica jest bardzo czysta.

Na spływie wpłynąłem do kanału, który prowadzi do Jeziora Dronickiego, gdzie znajdują się piękne rozlewiska i zatopiony las.

Z Obrzycy wyszedłem na żółty szlak, który prowadzi przez rezerwat „Jezioro Święte”, a później do miejsca rozpoczęcia przygody. Zataczając koło, po blisko 9km spływu, mamy zaledwie 3km trekkingu. Piękna packraftowa przygoda!





Świergotka – Dolina Świergotki

Trekking czerwonym szlakiem z miejscowości Lubiechów Dolny. Przejście przez rezerwat “Dolina Świergotki”, w którym nie można spływać.

Za rezerwatem znajduje się rozlewisko i leśny strumień, którym zdecydowałem się spłynąć. Spływ jest bardzo krótki, jednak urokliwy. Na spływ warto zabrać lornetkę i zatrzymać się packraftem na rozlewiskach w lesie, obserwując przyrodę.

Na czerwonym szlaku i na spływie nie spotkałem nikogo. Świergotka, to królestwo bobrów – widzimy to po licznych bobrowych tamach i nadgryzionych drzewach.

W okolicy czerwonego szlaku mamy kilkanaście leśnych jezior i rozlewisk, które również możemy eksplorować z packraftem.







Spływ Płociczną do granic Drawieńskiego Parku Narodowego

Przygodę rozpocząłem w Krępie Krajeńskiej, gdzie przed leśniczówką znajduje się wiata i miejsce postojowe.

Idąc w kierunku południowym, na wysokości ostatniego domu we wsi, skręciłem w lewo i doszedłem do jeziora Krępa, które przepłynąłem na packrafcie.

Po drugiej stronie jeziora wspiąłem się na dosyć wysoką skarpę, aby później z niej zejść do wąwozu, w którym płynie Płociczna. Na rzece na początku nie ma przeszkód, jednak wraz ze zbliżaniem się do DPN jest ich coraz więcej i rzeka staje się mocno uciążliwa. Ponieważ nikt nią nie pływa, zwalone drzewa są spróchniałe i trzeba zachować dużą ostrożność.

Za drewnianym mostkiem poszedłem w górę Runicy, aby spłynąć jej fragmentem. Runica również okazała się mocno zwałkowa. Poważniejsze przeszkody skończyły się po spotkaniu Runicy i Płocicznej. Na granicy Drawieńskiego Parku Narodowego, gdzie Płociczną dalej już nie można płynąć okazało się, że strumień, który wypływa z Jeziora Krępa ma bardzo słaby nurt i na tyle wody, że można nim wracać w kierunku północnym. Po przepłynięciu fragmentu strumienia, zdecydowałem się spakować packraft i duktami leśnymi wrócić na miejsce rozpoczęcia spływu.

Po drodze odwiedziłem kilka bunkrów, które występują zarówno przy Runicy jak i Płocicznej. Płociczna pomimo dużej uciążliwości przepływa w bardzo atrakcyjnym dzikim terenie, który warto odwiedzić.





Kłodnica i Kanał Gliwicki, packrafting / bikerafting.

Przy Zamku biskupów w Ujeździe, znajduje się parking i tutaj możemy zostawić samochód. Dzięki licznym tablicom informacyjnym, zwiedzając zamek, poznamy również historię miasta. Stąd mamy około 1km trekkingu do rzeki i parku, gdzie znajduje się wiata grillowa i wygodne miejsce do zwodowania packrafta.

W trakcie mojego spływu, rzeka miała dosyć szybki nurt i brak wypłyceń. W parku w Sławięcicach, możemy zrobić przerwę korzystając z przystani kajakowej. Po około 14km, docieramy do Lenartowic, gdzie znajduje się „syfon” i skrzyżowanie rzek. Tutaj możemy przejść na Kanał Gliwicki i popłynąć w górę rzeki, ponieważ w kanale praktycznie nie ma nurtu. Po około 1km, dopływamy do Śluzy Nowa Wieś.

Z tego miejsca mamy blisko do czerwonego szlaku, który ze względu na swoją długość (około 22km), najlepiej pokonać rowerem. Szlak prowadzi przez nazistowski obóz pracy, który jest filią obozu Auschwitz-Birkenau. Dalej przechodzimy koło ruin pałacu w Sławęcicach i czerwonym szlakiem, przez łąki i pola, wracamy do zamku, gdzie rozpoczynaliśmy swoją przygodę.

Kłodnica nadaje się świetnie do bikeraftingu. Ze względu na bardzo słaby nurt w Kanale Gliwickim, możemy również spłynąć Kłodnicą i na miejsce rozpoczęcia spływu wrócić kanałem.

Mapa proponowanego szlaku dla bikerafitngu:



Jezioro Niesłysz, Ołobok, Brzozówka – packrafting, spływ

Biwak przy samej plaży Jeziora Niesłysz, które ma bardzo czystą, turkusową wodę (dojazd od miejscowości Borów).

Spływ Ołobokiem i Brzozówką, połączony ze zwiedzaniem obiektów Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Spływ jest dosyć uciążliwy przez liczne przenoski. Dodatkowo za ostatnim mostem rolkowym 603a, mamy zarośnięte koryto (tutaj zdecydowaliśmy się na dłuższą przenoskę). Woda w kanale jest bardzo głęboka, czysta i ma lazurowy kolor.

W trakcie spływu zobaczyliśmy kolejno: jaz forteczny 602, most forteczny 603b, most rolkowy 603a, bunkier Chwierut, Jaz 606.

W trakcie trekkingu powrotnego: panzerwerk 631, panzerwerk 642, panzerwerk 646 (środek wymaga zwiedzania z przewodnikiem), PAK 653 – gruzowisko, MG Stand – całkowicie zniszczone i wiele bunkrów obserwacyjnych.

Ponieważ wiał bardzo mocny wiatr, zdecydowaliśmy się na spływ od plaży w Niesulicach.

Spływ 9km zabrał około 5h, a trekking powrotny 10km połączony ze zwiedzaniem, zabrał 3h. Mapa proponowanego spływu: