Zwałki, rezerwat i bobrowa zasadzka – dzika przygoda na Lutyni!

Czy można płynąć packraftem 0,5 km/h? Można — na Lutyni przy ujściu do Warty!

Nasza przygoda zaczęła się w Dębnie, przy promie napędzanym siłą rzeki. Po krótkim trekkingu dotarliśmy do starego grodziska i ruszyliśmy w górę Lutyni. Płyniemy w pięknym lesie, ale są też zwałki, pokrzywy i… walka o każdy metr!

Po drodze minęliśmy rezerwat Czerszewski Las — dziką, piękną ostoję natury. Gdy już czuliśmy metę, Grzesiek wpakował packrafta na bobrową pułapkę, a ja rozdarłem spodnie na zwałce. 😅

Na koniec hamaki, ciepły posiłek i szybka drzemka w środku lasu. Zmęczeni, podrapani, ale szczęśliwi — już planujemy kolejne wyzwania!

Lutynia? Przepiękna i piekielnie trudna. Do zobaczenia na szlaku!





Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *