Spływ Bobrem z wejściem na Sokolik – Rudawski Park Krajobrazowy

Spływ z Trzcińska do Bobrowa. W Trzcińsku, za małą opłatą, samochód można zostawić przy agroturystyce i kempingu 9UP. Stąd musimy zejść w dół wioski, aby zrównać się z lustrem wody. Łatwiejsze wejście na wodę znajduje się przy moście.


Bóbr to łatwa górska rzeka, z licznymi bystrzami, wypłyceniami i głazami. Nieco trudniejsze bystrze z kaskadą znajduje się przy Pałacu Bobrów. Zaraz za mostem wyjście z rzeki po wygodnych schodach na lewą stronę.


Powrót zielonym i czerwonym szlakiem przez góry. Wejście na Sokolik (642 m n. p. m.) i zabytkową platformę widokową, z której doskonale widać trasę spływu. Przy zejściu zielonym szlakiem znajduje się schronisko Szwajcarka. Dalej szlak niebieski, który doprowadzi nas do miejsca rozpoczęcia spływu.
Mapa szlaku:



Stobrawa – Stobrawski Park Krajobrazowy, spływ Szum – Zawiść

Spływ z miejscowości Szum do Zawiści. Początkowo łąkowy fragment zamienia się w bardzo atrakcyjny odcinek leśny. Mamy tutaj jedną stałą przenoskę. Około 1km przed końcem spływu, za mostem, jest niespławna zastawka.

Na trekking powrotny wybrałem dłuższy wariant szlaku (około 10km) tak, aby zobaczyć fragment ścieżki “Śródleśne Łąki” i przejść przez Stobrawski Park Krajobrazowy. Za osadą Szubiernik, odbiłem w lewo, aby duktami leśnymi dojść do Szumu.

Mapa szlaku:



Krąpiel. Spływ od Pęzina do grodziska prasłowiańskiego pod Ulikowem.

Spływ od mostu w Pęzinie, do grodziska pod Ulikowem. Liczne zwałki, głazy i wysoki brzeg powodują, że jest to odcinek dosyć uciążliwy. Jednak bardzo urokliwy, czerwony szlak biegnący przy samej rzece, umożliwia nam zakończenie spływu w dowolnym miejscu. Grodzisko prasłowiańskie, w pobliżu wsi Ulikowo, znajduje się na dużej wysokości w stosunku do lustra wody, więc czeka nas tutaj krótka wspinaczka po dosyć stromym urwisku. Samo grodzisko ma kształt pierścieniowaty i bardzo dobrze zachowane wały. Powrót do Pęzina czerwonym szlakiem, z którego mamy bardzo dobry widok na rzekę Krąpiel.

Mapa szlaku:



Biała i Czernica

Projekt #200rzek spowodował, że odwiedzam również szlaki kajakowe, które są mało znane. Dzięki temu trafiłem na dwie prawdziwe perełki: rzekę Czernicę i jej dopływ Białą. Spływ rozpocząłem w Międzyborzu. Mamy tutaj przystań kajakową, wiaty, miejsce na ognisko, małą piaszczystą plażę, boisko do siatkówki plażowej, czystą toaletę i mały parking.

Powiedziano mi również, że ze względu na niski stan wody, Białą nie da się spływać. Jednak jak się okazało, zanurzenie packrafta, w porównaniu z kajakiem, jest na tyle małe, że ani razu nie musiałem ciągnąć packrafta. Niski stan wody, pozwolił również na przepłynięcie pod mostkami i kładkami, które przy wyższym stanie musiałbym obejść.

Zarówno rzeka Biała, jak i Czernica, zachwycają meandrami i otaczającą dziką przyrodą. Chociaż trzeba przyznać, że Biała jest dosyć uciążliwą rzeką (ale łatwą technicznie), i przy jej ujściu zwalone drzewa leżą dosłownie co 20 metrów.

Po ujściu Białej do Czernicy, woda znacznie się pogłębia, zwałek jest mniej, przez co możemy płynąć szybciej. Po minięciu Dzikowa, popłynąłem trochę dalej do Przyrzecza. Tutaj znajduje się jaz i przenoska, na której zdecydowałem się na zakończenie spływu.

Idąc 100 metrów w górę rzeki, po jej wschodniej stronie, mamy kolejne miejsce biwakowe z toaletą. Dukty leśne, które otaczają rzeki, pozwalają na powrót na miejsce spływu wieloma ścieżkami. Ja zdecydowałem się na wschodnią stronę, ponieważ chciałem zobaczyć jak wygląda rzeka Czernica, trochę powyżej miejsca, gdzie spotyka się z Białą.

Na tak małym terenie, przy Czernicy trafiłem na trzecie, pięknie zagospodarowane pole biwakowe przy lesie (toaleta, wiaty, miejsce na ognisko, ogromna zielona łąka). Sama rzeka również wygląda tutaj bajkowo. Jest wąska, ale czysta i naturalnie meandruje wśród łąk i lasów. Przy kolejnym wyjeździe, to będzie świetne miejsce na biwak, ponieważ na pewno wrócę w tą okolicę. Piękny, dziki packraftowy teren. Polecam!

Mapa szlaku:



Czarna Nida, packrafting. Kuby Młyny – Morawica.

Szlak kajakowy Czarnej Nidy jest bardzo dobrze oznaczony i zagospodarowany. W Morawicy, przy Muszli Koncertowej, znajduje się zejście dla kajaków i wiata turystyczna. Samochód możemy zostawić na bezpłatnym parkingu, przy Urzędzie Miejskim.

Ja udałem się na 6km trekking w górę rzeki. Idąc zielonym szlakiem, jeszcze w Morawicy, dochodzimy do Kalwarii Świętokrzyskiej, skąd roztacza się widok na Zalew Morawica z długą piaszczystą plażą. W upalny dzień, kąpiel w jeziorze, to idealny sposób na schłodzenie się przed dalszą trasą tym bardziej, że szlak przechodzi przez ten właśnie teren.

Zaraz za zalewem szlak odbija w lewą stronę. Dochodzimy do mostu nad Czarną Nidą, którą przekraczamy, a następnie drogami wiejskimi i polnymi dochodzimy do miejscowości Kuby Młyny, skąd rozpoczynamy spływ. Przy mostku znajduje się wygodne zejście do rzeki.

Czarna Nida od tego miejsca zachwyca dziką przyrodą, naturalnym charakterem i meandrami. Jej nazwa wzięła się od szarego piasku, który pokrywa jej dno (woda w rzece jest bardzo czysta). Posiadając packrafta docenimy jego zwrotność, bo niekończąca się ilość ostrych zakrętów na dosyć wąskiej rzece, to idealny teren dla takich właśnie jednostek.

Szybki nurt i dzikie plaże sprawiają, że spływ jest niezwykle przyjemny. Jeżeli ktoś, tak jak ja, lubi kameralne rzeki, to Czarną Nidą, od miejscowości Kuby-Młyny, będzie zachwycony.

W Bieleckich Młynach rzeka wyraźnie zwalnia i mamy tutaj trochę niewygodną, przenoskę do lewego koryta rzeki. W Morawicy około 100 metrów przed Młynem, kończymy spływ wysiadając na prawą stronę.



Biała Nida – packrafting, Muzeum Wsi Kieleckiej

Rozpoczęcie 4 kilometrowego trekkingu w Choinach, gdzie przy rzece znajduje się wiata i toalety. Trekking czarnym szlakiem “Brzegi Nad Nidą”.

W okolicach połowy szlaku, przy leśniczówce, kolejna wiata wypoczynkowa. Rozpoczęcie spływu przy jednej z najładniejszych dzikich plaż nad Białą Nidą, w okolicach wsi Bizorenda.

Biała Nida, jak sama nazwa wskazuje, ma jasne piaszczyste dno i bardzo czystą wodę. Szlak znajduje się w Chęcińsko – Kieleckim Parku Krajobrazowym. Rzeka zachowała tutaj swój naturalny bieg, a od meandrów może zakręcić się w głowie :). Spływ jest bardzo prosty, a przy tym mamy dosyć szybki nurt z prostymi do przepłynięcia bystrzami. Po dopływie Łośny (Wierna Rzeka), szlak wodny staje się znacznie szerszy.

Po około 9km spływu docieramy do wsi Choiny, gdzie rozpoczęliśmy mikrowyprawę.

U styku rzek Białej i Czarnej Nidy, w Tokarni, znajduje się niezwykle atrakcyjny skansen – Muzeum Wsi Kieleckiej, którego powierzchnia wynosi 65ha. Znajdują się tutaj zabytki budownictwa wiejskiego i małomiasteczkowego z obszaru województwa świętokrzyskiego. Będąc w okolicy, koniecznie trzeba je zobaczyć.



Packraft Itiwit P100 – test

Cześć! Zapraszam Cię na test packrafta typu „ultralight” – ITIWIT PR100.

Złożony packraft jest niewiele cięższy i większy niż butelka wody. Natomiast napompowany packraft ma 205cm długości. Kokpit ma długość 105cm, co pozwala na wyprostowanie nóg osobom o niższym i średnim wzroście. Maksymalna szerokość packrafta to 95cm, a szerokość wewnętrzna 49cm.

Itiwit PR100

Waga samego packrafta to zaledwie 1660g. Torba pompka waży 273 gramów, siedzisko 247 gramów. W zestawie mamy jeszcze sześć łatek, trzy duże, trzy małe oraz instrukcję. Packraft jest na tyle lekki, że dosłownie możemy podrzucić go na jednym palcu. Aż trudno uwierzyć, że taka jednostka może unieść kajakarza z rowerem, ale o tym w dalszej części testu.

Itiwit PR100

Bardzo udana kolorystyka packrafta została przeniesiona z modelu PR500. Zielone burty sprawiają, że jesteśmy niewidoczni i wtapiamy się w otoczenie. W przypadku problemów na wodzie lub np. wywrotki, przez rażącą pomarańczę podłogi, stajemy się łatwo dostrzegalni.

Packraft ma 6 uchwytów, w tym dwa ringi i cztery pasy, które pozwalają na szeroką konfigurację przytroczenia bagaży lub sakw rowerowych.

Trzeba przyznać, że nieco ciężka torba pompka dedykowana do packrafta ultralight, jest niezwykle wygodna w używaniu. Może ona również chronić nasze rzeczy przed chwilowym zamoczeniem, czy zachlapaniem. Duże ciśnienie jakie jest przez nią generowane, podobnie jak w modelu PR500, pozwala pompować packrafta i poduszkę przez zawór jednokierunkowy, dzięki czemu nie mamy efektu cofającego się powietrza i konieczności dopompowywania packrafta ustami.

Torba może sprawdzić się również jako dodatkowa sakwa rowerowa na przedniej kierownicy. Wystarczy zaledwie dziesięć razy przetoczyć powietrze z worka, aby napompować packrafta i jedno przetoczenie worka do napompowania siedziska, co zabiera około 2-3 minut. Pompowanie packrafta jest na tyle łatwie, że poradził sobie z nim mój 7-letni syn.

Test Itiwita PR100 rozpocząłem od spływu na najtrudniejszym odcinku Drawy w Drawieńskim Parku Narodowym, gdzie występują liczne powalone drzewa, małe bystrza, kamienie i wypłacenia.

Materiał zastosowany w packrafcie jest na tyle wytrzymały, że bez problemu poradził sobie ze wszystkimi przeszkodami.

Packraft wykonany jest z nylonowej tkaniny (syntetyczny poliamid) pokrytej materiałem TPU – termoplastycznym poliuretanem. Jest to bardzo odporny i lekki materiał.

Itiwit PR100

Parametry materiału:

podłoga 420D, podwójna powłoka uretanowa

tuby boczne 210D,  pojedyncza powłoka uretanowa

D – Deniery, jednostka liniowa gęstości włókien syntetycznych.

W takim terenie, krótki i bardzo zwrotny packraft jest na tyle szybki, że w trakcie spływu wyprzedziłem dwie większe grupy kajakowe.  Oczywiście na otwartych wodach czy szerszych rzekach, packraft ten będzie już znacznie wolniejszy od kajaka. 

Ładowność packrafta podawana przez producenta to 110kg. Packraft jest stosunkowo szeroki, jak na jednostkę ultraligh, więc mamy tutaj dużą stabilność, kosztem nieco niższej prędkości.

Zdolność packrafta określona jako WWI, pokryje blisko 99% rzek w Polsce, które tylko w niektórych miejscach przekraczają WWII.  

Z racji tego, że packraft jest dosyć krótki i szeroki,  jego przód warto dociążyć bagażem. Dzięki temu packraft będzie bardziej stabilny przy wiosłowaniu.

Na początku wydawało mi się, że siedzisko w packrafcie, które nie posiada haczyków przyczepianych do podłogi, będzie przesuwało się w trakcie spływu. Jednak jego konstrukcja i zwężający się do przodu packraft sprawia, że jest ono dosyć stabilne. Przy tym jest bardzo komfortowe i czujemy oparcie na plecach.

Pompowane oparcie, stosowane w produktach konkurencji, jest znacznie mniej wygodne, gdyż dodatkowo ogranicza przestrzeń na wyprostowanie nóg. Jednak czasami takie rozwiązanie jest niezbędne, aby zastosować pokład z fartuchem.

Chociaż Itiwit PR100 nie jest typowym packraftem do bikeraftingu, postanowiłem sprawdzić jak będzie zachowywał się z rowerem. Mała objętość dziobu spowodowała lekkie przytopienie przedniej części packrafta, jednak nie miało to dużego wpływu na właściwości nautyczne. Dodatkowo przy takim obciążeniu jednostka bardzo dobrze trzyma kurs.

Itiwit PR100

Do packrafta możemy przytroczyć tradycyjny rower odkręcając koła, jak również składaka z którym, ze względu na małą objętość, pływa się bardzo wygodnie. Oczywiście przytroczenie roweru zwiększa wysokość packrafta i pod częścią zwalonych drzew, które pokonalibyśmy bez ładunku, nie przepłyniemy już z rowerem.

Itiwit PR100

Sakwę rowerową możemy zabrać do kokpitu, a jeżeli używamy dwóch sakw, możemy wygodnie przytroczyć je do rufy. Szerokie pasy mocujące z tyłu umożliwiają wiele konfiguracji.

Itiwit PR100

W celach testowych Itiwitem PR100 spłynąłem również szlakiem kilku jezior. Na otwartej wodzie jest on nieco szybszy np. od Amundsena, ale już wolniejszy od PR500.

Itiwit PR100

Warto jednak podkreślić, że packrafty nie są demonami prędkości i nie jest to najistotniejszy parametr przy ich wyborze. Dodatkowo długie i wąskie jednostki mają mniejszą zwrotność, przyspieszenie i stabilność, która może być istotna przy pływaniu po trudniejszych rzekach lub z większym ładunkiem.  

Podsumowując. Cena packrafta, która wynosi obecnie 1549zł, w stosunku do jakości wykonania i zastosowanego materiału TPU, jest absolutnie bezkonkurencyjna.

Itiwit PR100

Itiwit PR100 polecam szczególnie osobom, które zaczynają przygodę z packraftingiem. Duża szerokość i zwrotność sprawiają, że jest to bardzo stabilna jednostka, która wybaczy nam wiele błędów. Jego maksymalna wyporność 110 kg, będzie już nieodpowiednia dla większych, osób z dużym ładunkiem.

Pozostali docenią jego ultra niską wagę zarówno przy przenoszeniu packrafta przez przeszkody, jak i trekkingu powrotnym.  Warto również dodać, że po wszystkich testowych spływach na podłodze i na burtach nie został żaden ślad i packraft wygląda praktycznie jak nowy.

Szlak Kajakowy “Puszcza Zielonka” – Struga Wierzenicka

Szlak kajakowy Puszcza Zielonka, to rynna polodowcowa o długości 11,3km, od Tuczna do Pobiedzisk. Biegnie przez sześć jezior i połączona jest Strugą Wierzenicką i rzeką Główną. Nurt w strudze praktycznie nie występuję, więc szlak możemy pokonać w obu kierunkach. Warto wcześniej sprawdzić kierunek wiatru i wystartować z plaży w Pobiedziskach lub z drugiej strony w Tucznie. Jeziora na szlaku są bardzo czyste i po drodze mijamy dużo plaż, dlatego warto zabrać maskę do nurkowania. Na trasie mamy również dwa bezpłatne pola biwakowe w Złotniczkach i Wronczynku. Przenoski i ujścia strug są dobrze oznaczone czerwonymi bojkami. Ze względu na niski stan wody, szlak w trakcie spływu był częściowo zamknięty, ale na mapie zaznaczyłem cały jego przebieg:



Wietcisa i Wierzyca, Kociewie

12km spływu i tylko 5km trekkingu – tak wygląda szlak kajakowy Wietcisą i fragmentem Wierzycy.

Spływ rozpoczynamy w Skarszewach przy stadionie, gdzie znajduje się przystań kajakowa. Rzeka jest dosyć płytka, ale za to ma całkiem szybki nurt. Po około 3km docieramy do młyna, gdzie prawą stroną mamy przygotowaną przenoskę (około 100 metrów). Za młynem nurt znowu przyspiesza. Kilometr przed ujściem rzeki do Wierzycy, zaraz za mostem, musimy zachować szczególną ostrożność, ponieważ mamy dosyć wysoki, kamienny wodospad. Niestety, w miejscu, gdzie wodospad jest spławny, zaraz za nim znajdują się pale wbite do dna, więc lepiej go obnieść lewą stroną.

Po dopłynięciu do Wierzycy odbijamy w lewą stronę i mamy tutaj znacznie szerszą rzekę. Po około 1km docieramy do nowej przystani kajakowej. Kolejne kilometry Wierzycy mają trochę zwałek, z których nie wszystkie da się spłynąć. Rzeka jest tutaj bardzo urokliwa. Blisko końca naszej trasy docieramy do elektrowni, którą również musimy obejść prawą stroną, przygotowaną przenoską. Przeprawiamy się na lewą stronę rzeki i po koło 200 metrach docieramy do kolejnej przystani kajakowej, z której możemy rozpocząć trekking powrotny (obie rzeki na swoim szlaku posiadają regularnie rozmieszczoną nowoczesną infrastrukturę kajakową).

Rozpoczynamy marsz najpierw szlakiem niebieskim, a później w prawo czerwonym, który doprowadzi nas do samego stadionu, gdzie rozpoczynaliśmy spływ.

Będąc na Kociewiu (region etnograficzno – kulturowy) koniecznie trzeba spróbować lokalnego specjału – ruchanek polewanych fjutem, czyli racuchów polewanych melasą z buraka cukrowego.



Nogat, Zamek Malbork

Pływanie po Nogacie przypomina pływanie po jeziorze, ponieważ w rzece tej praktycznie nie ma nurtu. Jedynym naszym sprzymierzeńcem lub przeciwnikiem może być wiatr. Rzeka jest wyjątkowa pod tym względem, że uchodzi z Wisły a nie jest jej dopływem.

Spływ rozpocząłem z północnej przystani jachtowej w Malborku, gdzie znajduje się całodobowy i bezpłatny pomost do wodowania kajaków. Tuż obok mamy camping nr 197, gdzie możemy zatrzymać się na noc. Po przepłynięciu kilkuset metrów na północ, zawróciłem w kierunku zamku. Widoki z poziomu wody zapierają dech w piersiach – mamy przed sobą największy ceglany zamek na świecie.

Dalej popłynąłem w kierunku południowym do plaży miejskiej, gdzie również znajduje się przystań kajakowa. Powrót tą samą trasą, drugą stroną rzeki.

Przy samym zamku znajdują się wygodne miejsca do wyjścia z wody. Jeżeli chcemy zwiedzić zamek, bilety warto kupić online – nie musimy wtedy czekać w kolejce. Mamy tutaj dwie możliwości: przejście z żywym przewodnikiem lub audio przewodnik, który jest świetnie zrealizowany i samodzielnie przeprowadzi nas przez zamek. Czas zwiedzania zamku to ponad 3h. Spływ miał 6km i zabrał ponad 2h.