Choszczno, szlak kajakowy przez trzy jeziora – Klukom, Żeńsko, Raduń.

Kiedy wjeżdżamy do Choszczna widzimy dwie ogromne tablice reklamowe z atrakcjami turystycznymi. Pierwsza reklamuje szlak kajakowy przez trzy jeziora, a druga pole golfowe Modry Las. Tak się składa, że pole golfowe znajduje się na końcu szlaku kajakowego, a dodatkowo posiada własny pomost z możliwością zacumowania kajaka. Połączyłem więc kropki i zabrałem kije golfowe na spływ packraftem :). Przygodę rozpoczynamy w Choszcznie od miejskiej plaży lub, w krótszym wariancie, od małego mola, które znajduje się przy ulicy Sportowej. Przepływamy kolejno przez jeziora: Klukom, Żeńsko, Raduń, które połączone są bardzo urokliwymi kanałami. Szlak nie ma żadnych przeszkód wymuszających przeniesienia packrafta. Modry Las posiada dwa, pięknie położone, pola golfowe – 18 i 9 dołkowe. Za grę na 9 dołkowym zapłaciłem 50zł. Mamy tutaj również restaurację, nowy pomost i miłą obsługę, która nieco zdziwiona, jednak bardzo sympatycznie, przyjmuje również packraftowców :).





Jezioro Głębokie, Szczecin – skaterafting. Rolki terenowe: Powerslide XC Skeleton Trinity

Dojazd na początek spływu na rolkach terenowych, które najlepiej sprawdzają się na leśnych utwardzonych ścieżkach. Jeżdżenie nimi po trasach rowerowych nie ma sensu, bo stwarzają zbyt duże opory. Z drugiej strony, w trudniejszym terenie, gdzie mamy np. piasek zakopują się i z dużej prędkości możemy natychmiast się zatrzymać. Jazda na rolkach terenowych możliwa jest zarówno stylem klasycznym (gdzie głównie odpychamy się kijami) jak i łyżwowym. Oba sposoby pochłaniają mnóstwo energii, ponieważ pracujemy całym ciałem, a dodatkowo mamy cały zestaw spływowy na plecach. Dlatego tutaj postawiłem na minimalizm. Itiwit PR100 o wadze 1,7kg i bardzo małej objętości, a przy tym wytrzymałych materiałach, był idealny na taki wypad. Spływ trzema jeziorami w otoczeniu dzikiej przyrody, to czysta przyjemność. Pływając pomiędzy zatopionymi drzewami trudno uwierzyć, że jesteśmy w pobliżu dużego miasta. Dopiero na trzecim największym jeziorze dostrzegamy więcej ludzi, plaże i sporo sprzętu pływającego. Łączniki między jeziorami nie są spławne, więc czekają nas dwie krótkie przenoski. Przy trzech jeziorkach biegną ścieżki turystyczne, dlatego spływ możemy rozpocząć i zakończyć w dowolnym miejscu.




Trzęsacz, Morze Bałtyckie – packrafting

Parking i wygodne zejście do plaży znajduje się w Trzęsaczu, przy ulicy Łąkowej. Stąd mamy zaledwie 100 metrów do plaży. Na początku popłynąłem do ruin kościoła. Został on pochłonięty przez Morze Bałtyckie, które wdziera się coraz bardziej w głąb lądu. Aby poznać historię kościoła, warto odwiedzić Multimedialne Muzeum w Trzęsaczu. Jest ono małe, ale bardzo atrakcyjne. Tutaj falochrony wymuszają płynięcie w pewnej odległości od plaży, więc przy silnym wietrze fragment ten może być niebezpieczny. Aby bezpiecznie trzymać się blisko plaży, najlepiej płynąć w kierunku zachodnim. Do Pobierowa (około 4km) nie mamy falochronów. Wrócić możemy przez Bałtyk, plażą, czerwonym szlakiem pieszym lub ścieżką rowerową R10.

Mapa proponowanej trasy (która zależna jest od siły i kierunku wiatru):

Rzeka Czerwona i Morze Bałtyckie – spływ, packrafting

Rzeka Czerwona charakteryzuje się bardzo małym spadkiem, dlatego nurt jest praktycznie nieodczuwalny. Dzięki temu możemy pływać w obu kierunkach.

Przy moście, który znajduje się około 150 metrów od plaży, mamy parking i wygodne zejście do rzeki. Stąd popłynąłem w górę rzeki, a następnie wróciłem na plażę, aby popływać po Bałtyku.

Czerwona na ujściu do Bałtyku ma naturalny charakter, dlatego stale zmienia swoje koryto.

Samo pływanie na falach, to ogromna frajda, należy jednak pamiętać o pewnych względach bezpieczeństwa. Wiatr nie może wiać od plaży (tzw. offshore) i nie powinien przekraczać 2-3 BFT, ponieważ przy mocniejszym wietrze fale stają się niebezpieczne dla packrafta. Pamiętajmy również, że mamy tylko jedną komorę, dlatego powinniśmy się trzymać blisko brzegu. Akurat w tym miejscu jest to możliwe, ponieważ nie ma tutaj żadnych przeszkód np. falochronów.

Bardzo polecam!







Radunia – Bikerafting (spływ Radunią i powrót na rowerze przez Wieżycę)

Kaszuby to prawdziwy raj dla fanów bikeraftingu. Ogromna sieć zróżnicowanych tras rowerowych i najlepsza infrastruktura kajakowa w Polsce. Proponowana trasa spływu jest idealna dla osób, które chciałby pierwszy raz spróbować bikeraftingu (jedynie na początku znajduje się kaskada małych wodospadów, ale możemy ją ominąć, rozpoczynając spływ 100 metrów za przystanią kajakową).

?Swoją przygodę rozpocząłem w Koszałkowie jadąc brzegiem jeziora do Ostrzyc (po drodze kilka małych plaż).

?W Ostrzycach przesiadłem się na packrafta i dopłynąłem do kładki w Kiełpinie – około 12km. Spływ jest bardzo łatwy w pięknym otoczeniu przyrody. Rzeka ma bardzo czystą wodę i naturalnie meandruje. Na Radunie warto wybrać się wcześniej rano, ponieważ później na rzece robi się tłoczno.

? W drodze powrotnej, rowerowym szlakiem kamiennych kręgów, przejechałem przez wzniesienia Szymbarskie, aby zdobyć ? z rowerem i packraftem najwyższy szczyt na Pojezierzu Kaszubskim – Wieżycę 329 m n.p.m. (tutaj skorzystałem z czarnego szlaku). Jadąc przez Wzniesienia Szymbarskie można poczuć się jak w Bieszczadach. Ze szczytu Wieżycy wróciłem do Koszałkowa – cały czas z górki ?, gdzie 40km wcześniej rozpocząłem swoją przygodę.





Kamionka (dopływ Korytnicy)

Moje przygoda z Kamionką rozpoczęła się i zakończyła na dwóch prostych, malowniczych kilometrowych odcinkach, przecinających niezwykłe jeziora Wieliż i Nowa Korytnica.

Jednak serce tej wyprawy, środkowy fragment rzeki, stanowiło prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza przy niskim poziomie wody. Całość spływu liczyła około 10 km, z których połowę, musiałem przebyć brodząc przez płytkie koryto. W miejscach, gdzie woda pozwalała na płynięcie, napotykałem, co kilkadziesiąt metrów, na przeszkody w postaci zwałek.

?Spływ rozpoczął się na uroczej, małej piaszczystej plaży z pomostem, w miejscowości Biały Zdrój. Na koniec mojej kajakowej przygody wpłynąłem do Korytnicy, a sam spływ zakończyłem na przystani kajakowej.

?‍♂Po spływie czekało mnie jeszcze około 8 kilometrów trekkingu. Na spływie wykorzystałem packrafta Pinpack Compact, który bez problemu przeżył wszystkie zwałki, a przy tym był lekki do przenoszenia na trudniejszych fragmentach rzeki.





Bytowa i Stara Słupia

Kiedy dwa tygodnie wcześniej płynąłem rzeką Kamienica, zobaczyłem dopływ Starej Słupi. Chociaż w rzece było dosyć płytko, dało się kawałek płynąć packraftem w górę rzeki, a sama okolica wyglądała bajkowo. Powstał pomysł, aby zdobyć rzekę, rozpoczynając od spływu Bytową. Trekking rozpocząłem z Jeziora Osiecko, gdzie znajduje się wiata, pomost, plaża i mały parking. Po 2,5km leśnego duktu, doszedłem do leśnego odcinka rzeki Bytowa, gdzie napompowałem packrafta. Bytowa jest dosyć uciążliwą rzeką, ponieważ przenoski odbywają się po zamulonym brzegu. Mamy za to szybki nurt i dosyć głęboką wodę. Teren staje się bardzo atrakcyjny od Zalewu Bytowej i po przenosce na Starą Słupię. Stara Słupia jest równie piękna co uciążliwa. Uważana jest za rzekę niespławną przez płytką wodę i liczne przenoski. Jest to czysty i dziki teren, daleko od cywilizacji. Spływ zakończyłem w Grabówku przy moście, gdzie kończy się las i rozpoczyna etap łąkowy. Trekking powrotny przez las do Jeziora Osiecko, gdzie rozpoczęła się moja przygoda ze Starą Słupią.





Zbrzyca i Młosina

Swój spływ planowałem od Leśna, aby z Młosiny wpłynąć do Zbrzycy (dopływ Brdy). Jednak na miejscu dowiedziałem się, że najciekawszy odcinek Zbrzycy, rozpoczyna się w miejscowości Parzyn, a sama Młosina na początku płynie w otoczeniu pól uprawnych i łąk. Pozostaje mi wybrać tylko jedną rzekę, albo zrobić 1,8km przenoskę i zobaczyć obie rzeki w najciekawszych leśnych fragmentach. Z packraftem w plecaku decyzja może być tylko jedna – zobaczę Zbrzycę i Młosinę :). Spływ rozpoczynam w Parzynie, gdzie znajduje się wygodny parking i przygotowane miejsce do slipowania kajaków. Zbrzyca skrada serce już od samego początku. Wąska, leśna i czysta rzeka, przepływa przez bajkowe tereny. W korycie leży trochę powalonych drzew i mamy jedną stała przenoskę przy młynie, która jest dobrze przygotowana i oznaczona. Ze Zbrzycy przenoszę się na Młosinę, która nie ma żadnych utrudnień. Spływ kończę w miejscowości Kaszuba, przy młynie, gdzie znajdują się wiaty kajakowe i parking. Do miejsca rozpoczęcia spływu wracam leśną ścieżką rowerową. Zarówno spływ, jak i trekking powrotny, przebiega w Zaborskim Parku Krajobrazowym.





Kamienica, Kamieńc – Gałąźnia Mała

Wejście na przystań kajakową w Kamieńcu, to wrota do innego świata. Już na samym początku rzeki mamy pozostałości jazu. Dalej przepływamy przez liczne zwałki, bystrza i kamienie (jak na Kamienicę przystało). Na niektóre z nich wpływamy z dużą prędkością, ponieważ występuje tutaj zauważalny spadek terenu.

Po kilometrze spływu, z prawej strony, mamy dopływ Starej Słupi, która również wydaje się atrakcyjna do spływu. Na dalszym odcinku rzeka staje się nieco łatwiejsza, chociaż nadal mamy dużo naturalnych przeszkód.

Po drodze dopływamy do Rezerwatu Dolina Huczka, którym nie możemy spływać. Pozostaje nam ominięcie go lasem (około 1km) lub powrót do miejsca rozpoczęcia spływu.

W Gałąźni Małej jest duża przystań kajakowa z miejscem na ognisko i miejscem do kąpieli.

Powrót duktami leśnymi i zielonym szlakiem, przy którym znajdują się miejsca postojowe i wiaty turystyczne.

Zarówno spływ jak i powrót odbywa się w otoczeniu dzikiej i pięknej przyrody. Po 11km spływu, mamy około 9km trekkingu. Szlak jest dosyć wymagający, ale bardzo POLECAM! Kolejna perełka na pomorskich szlakach kajakowych.