Rozpoczęcie spływu z przystani Rogowo. Parking, slip i wygodne zejście na wodę. Przepłynięcie przez jezioro Resko Przymorskie do kanału Regoujście. Przy porcie obiad w „Zatoce Smaków” – szczególnie polecam tatara z łososia. Dalej spływ do Bałtyku. Wiatr 2-3 BFT jest granicznym wiatrem, przy którym można w miarę bezpiecznie wyjść na morze packraftem, dlatego warto wcześniej sprawdzić prognozy. Płynięcie przez Bałtyk wzdłuż plaży do miejsca startu. Piękna szeroka plaża i przy tym zupełnie pusta w wakacje i to w niedzielę! Polecam!
Rozpoczęcie spływu w Sławoborze przy stadionie. Wygodne zejście do rzeki. Spływ około 5km do ogromnego głazu narzutowego (obwód około 15m), który jest pomnikiem przyrody. Rzeka dosyć płytka (maksymalnie do pasa), z ogromną ilością przeszkód w postaci powalonych drzew i głazów. Pokonanie 5km zabrało mi niecałe 3h. Trekking powrotny ścieżką przyrodniczą “szlakiem sławoborskich lasów i doliny Pokrzywnicy”, przy zalewie Sidłowo. Jeżeli mamy jeszcze siły, zalew również możemy pokonać na packrafcie. Spływ polecam dla osób średnio – zaawansowanych, przy wyższym stanie wody.
Rozpoczęcie trekkingu w miejscowości Smołdzino. Wejście niebieskim szlakiem na górę Rowokół 115m n. p. m. (dawne miejsce kultu i punkt nawigacyjny dla żeglarzy).
Dalszy spacer niebieskim szlakiem do wysokości wsi Stojcino. Wygodne wejście z kładki na rzekę Łupawę i rozpoczęcie spływu.
Do Smołdzina rzeka bez przeszkód, nadająca się świetnie do bikeraftingu. W Smołdzinie przy elektrowni przenoska 300 metrów. Przy kolejnym moście bystrze. Na dalszym odcinku jaz z dobrze oznaczoną przenoską – około 100 metrów.
Zakończenie spływu na ostatnim moście przed jeziorem Gardno. Przeprawienie się przez bagnisty brzeg ułatwia kładka.
Trekking zieloną ścieżką edukacyjną przez Gardnieńskie Łęgi, przy których znajduje się wiata i platforma widokowa. Powrót do Smołdzina możliwy przez Eurovelo 10, lub znacznie dłuższy wariant – plażą, gdzie na wysokości Jeziora Dołgie Duże, znajduje się niezwykły „Martwy Las”. Są to pozostałości puszczy bukowo-dębowej sprzed 3 tysięcy lat, odsłaniające się po większych sztormach. Drugi wariant proponowanej trasy, ze względu na długość, lepiej pokonać rowerem.
Bikerafitng – to jedna z odmian packraftingu, gdzie na swój spływ zabieramy rower. Dzięki temu, zamiast wracać na nogach do miejsca startu spływu, możemy tą trasę pokonać rowerem, przewożąc packrafta w sakwie lub przyczepionego do kierownicy.
Na spływ możemy zabrać zwykły rower – wtedy najczęściej odkręcamy przednie koło albo, w przypadku większych rowerów, jak np. fatbike, możemy odkręcić dwa koła.
Z własnego doświadczenia wiem jednak, że najlepszym rozwiązaniem na packraft jest rower składany. Przygotowanie go do spływu zabiera dosłownie 10 sekund. Jego mała objętość najczęściej nie wystaje poza obrys packrafta, dzięki czemu nie stajemy się szersi. Oczywiście, tak jak przy zwykłym rowerze, zwiększa się nasza wysokość, przez co płynąc z rowerem, nie będziemy mogli przepłynąć pod częścią przeszkód, które bez roweru pokonalibyśmy bez większych problemów.
Rower składany, to również ogromne ułatwienie w dotarciu na spływ. Możemy go spakować do małej torby i skorzystać z dowolnej formy transportu (samolotu, pociągu czy taksówki). W naszym samochodzie nie musimy też montować bagażników dachowych, ponieważ do zwykłego bagażnika samochodowego spokojnie możemy wrzucić dwa rowery składane. Dlatego właśnie składak dobrze wpisuje się w ideę minimalizmu, jakim niewątpliwie jest również packraft. Teraz praktycznie do jednej torby możesz zapakować pełnowartościowy kajak i rower.
Z racji tego, że rower składany idealnie wpasowuje się na przód packrafta i jest tylko w jednej części, w większości przypadków wystarczy przymocować go tylko jedną taśmą. Zdarzyło mi się również, że na jednym prostym spływie zapomniałem taśmy mocującej i rower spokojnie utrzymał się na packrafcie bez żadnego mocowania.
Obecnie dostępne są również dobrej jakości rowery składane przeznaczone do jazdy w terenie. W swoich wyprawach używam Dahona IOS D9 na 24 calowych kołach. Dahon w swojej ofercie ma również rowery składane na kołach 26 calowych np. model Espresso, którego cena w zależności od wyposażenia waha się od około 3300zł do 4700zł. Ogromnym plusem Dahonów w packraftingu jest również przygotowane miejsca do montażu bagażnika przedniego w ramie na tzw. Klick Fix, którego nośność to około 5kg. Dzięki temu, na przodzie, mieści się zrolowany packraft, wiosło, kamizelka itp. Brak obciążenia kierownicy (bagażnik przytwierdzony jest do ramy), bardzo pozytywnie wpływa na komfort jazdy.
Jeżeli planujemy jeździć tylko dobrej jakości ścieżkami rowerowymi, na krótszych trasach możemy wybrać znacznie mniejszy i tańszy rower. Tutaj przykładem może być bardzo udany Kross Flex, którego cena niewiele przekracza 1000zł. Na jego bagażniku bez problemu zmieści się packraft, a resztę rzeczy możemy zabrać do zwykłego plecaka.
Ze względów bezpieczeństwa rower składany sprawdza się również bardzo dobrze na wielodniowych wyprawach, podczas których śpisz w namiocie. Jego małe gabaryty pozwalają na schowanie go nawet w małym przedsionku. Mój jednoosobowy namiot, który waży 1,4kg, mieści w jednym przedsionku packrafta, a w drugim złożony rower. Schowanie tych rzeczy “do środka”, pozwala mi na spokojniejszy sen w mniej bezpiecznych miejscach.
Rowery składane mają również swoje minusy. Po pierwsze są droższe od swoich zwykłych odpowiedników. Po drugie, niektóre części są niestandardowe (składane ramy, pedały, pomki w sztycy itp.) i ich dostępność może być utrudniona.
Z tyłu głowy mam na uwadze również to, że jeden z mechanizmów składanych, może się uszkodzić przy szybkiej terenowej jeździe, a złożenie w pół np. kierownicy mogłoby doprowadzić do poważnego wypadku. Dlatego na składaku nie czuję się tak pewnie, jak na zwykłym rowerze i jeżdżę nim po prostu wolniej.
Podsumowując: jeżeli posiadasz już dobrej jakości rower i zamierzasz pływać również z packraftem, raczej nie ma sensu go zmieniać.
Jeżeli jednak zamierzasz swój rower wykorzystywać głównie do bikeraftingu, warto poważnie rozważyć zakup roweru składanego. Pokonasz z nim znacznie trudniejsze rzeki, znacznie szybciej go złożysz i rozłożysz, a jego obrys nie będzie wystawał poza pacrkrafta. Na poniższych filmach widać dwa składaki – dobrej jakości Dahona i budżetowego Krossa.
Rozpoczęcie spływu z jeziora Miedwie – 5 miejsce pod względem wielkości jezior w Polsce. W okolicy torpedownia, w której montowano i testowano torpedy lotnicze dla Luftwaffe. Spływ Płonią przez jeziora Żelewko i Płonno połączone wyraźnym kanałem. Rozpoczynając spływ z mostku przy miejscowości Żelewko unikamy przenoski i wtedy spływ idealnie nadaje się do bikeraftingu (brak przeszkód na trasie). Trekking powrotny przez średniowieczne grodzisko. Ze względów obronnych miejsce otoczone jest wodą i prowadzi do niego tylko jedna droga, dlatego musimy wrócić dwieście metrów do szlaku. Występuje tam jakaś dziwna energia, ponieważ dron miał problemy z kalibracją kompasu ;).
Rzeka Tywa, ze względu na swoją trudność i ilość zwałek, nazywana jest gryfińskim Kongo. Jeden z trudniejszych odcinków, przedstawiony na filmie, rozpoczyna się przy Starym Młynie nad Tywą, który obecnie pełnie rolę agroturystyki i łowiska. Spływ prowadzi przez rezerwat Wysoka Skarpa, przynajmniej takie oznaczenie mam na mapie. Miejscowi twierdzą, że tam nie ma rezerwatu :). Zakończenie spływu w okolicach Wirówka. Działalność bobrów widać tutaj co 15 metrów. Do tego mamy sporo bagnistych brzegów, co sprawia, że rzeka jest naprawdę wymagająca i polecam ją dla osób, które lubią duże wyzwania. Znacznie łatwiejszy odcinek Tywy rozpoczyna się w Borzymiu i prowadzi do Starego Młyna.
Rozpoczęcie spływu w Dankowie, zakończenie spływu w okolicach Szyszkowa. Trekking powrotny niebieskim szlakiem rowerowym. Bardzo urokliwa trasa z prostymi przeszkodami i przenoskami. Cały szlak kajakowy wyraźnie oznaczony.
Rozpoczęcie spływu w Rościnie przy pierwszej na świecie podwodnej elektrowni wodnej (obecnie zmodernizowanej). Jej specyficzna budowa miała na celu uniknięcie bombardowania. To jak wyglądała oryginalna konstrukcja, możemy zobaczyć bliżej Karlina. Aby to zrobić, możemy po prostu wysiąść z kajaka w trakcie spływu (miejsce niestety nie jest oznaczone) lub skręcić w prawo przy czerwonym szlaku w trakcie trekkingu powrotnego, 300 metrów po przejściu pod wiaduktem. Parsęta od Rościna do Karlino ma całkiem szybki nurt. Duża część szlaku prowadzi przez las. Wszystkie przeszkody są łatwe i nie wymagają wysiadania z pacrkafta – jest ich dosyć sporo. Trasa świetnie nadaje się do bikeraftingu. Z Karlina powrót na miejsce startu, dobrze oznaczonym, czerwonym szlakiem solnym, którego całkowita długość to blisko 160km – z Kołobrzegu do Czaplinka.
Start przy moście “Łęsko”, z miejsca gdzie rozpoczyna się szlak kajakowy – Meandry Iny. Mały parking, wiata i pomost dla kajaków.
Spływ Iną do Goleniowa, około 13km. Na trasie kilka zwałek, wymagających przeniesienia packrafta.
Powrót zielonym szlakiem “Borów Goleniowskich”, przy domu myśliwskim i zagrodzie pokazowej konika polskiego. W przypadku spływania z rowerem, warto wysiąść po drugiej stronie rzeki, którędy prowadzi niebieski szlak rowerowy do miejsca startu. Przy szlaku w miejscowości Zabród, przygotowano ścieżkę edukacyjną “Uroki Doliny Iny”, z 17 przystankami dydaktycznymi i wiatami wypoczynkowymi.
500 metrów od miejsca startu, znajduje się wieża widokowa z widokiem na Inę.
W ramach witryny stosujemy pliki cookies. W każdej chwili można dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce. AkceptujęPolityka prywatności