Pływanie po centrum Wrocławia na Odrze jest nieco utrudnione. Za Ostrowem Tumskim obowiązuje zakaz poruszania się łodzi z napędem wiosłowym. Kolejnym utrudnieniem jest nurt Odry, którego pokonanie, pod prąd, na szerokich packraftach będzie wymagało sporo siły. Mamy tu również miejsca trochę niebezpieczne, z wysokim nabrzeżem, gdzie w przypadku awarii trudno będzie wyjść na brzeg. Aby pływać po Odrze musimy również posiadać na pokładzie kamizelkę ratunkową (nie asekuracyjną), ponieważ poruszając się po drogach wodnych jest to wymóg prawny, a policja we Wrocławiu egzekwuje ten przepis (w Szczecinie czy trójmieście policja nie zwraca uwagi na rodzaj kamizelki). Być może jest to słuszne, ponieważ mamy tutaj znacznie większą koncentrację zagrożeń niż w innych miejscach.
Parking i wygodne zejście do Odry, znajduje się przy Urzędzie Wojewódzkim w o okolicy Mostu Grunwaldzkiego. Przy Moście Grunwaldzkim znajduje się również Centrum Odra z małą przystanią dla kajaków/packraftów, gdzie możemy zatrzymać się na kawę.
Trudno w to uwierzyć, ale Wrocław posiada aż 118 mostów! Z poziomu Odry przepięknie wygląda również Ostrów Tumski. Tutaj warto udać się na wieżę widokową Archikatedry pw. św. Jana Chrzciciela, gdzie na wysokości 60 metrów znajduje się taras widokowy, z którego możemy podziwiać Wrocław i cały system wodny, które tu funkcjonuje. Na sam szczyt wierzy dojedziesz windą.
Jeżeli chciałbyś przepłynąć znacznie bezpieczniejszym odcinkiem przez Wrocław, możesz wybrać rzekę Oławę, która nie jest drogą wodną, a więc kamizelka ratunkowa nie będzie potrzebna (wystarczy asekuracyjna).
Przy rzece Oławie polecam odwiedzić jedyne w Polsce centrum wiedzy o wodzie i ośrodek edukacji ekologicznej – Hydropolis. To nowoczesny obiekt pełen ciekawostek i wiedzy związanej z wodą, a wszystko podane w bardzo interesujący sposób. Między innymi, można tutaj usiąść za sterami repliki batyskafu Piccarda, który w 1960 roku jako pierwszy pojazd załogowy osiągnął najgłębszy punkt na Ziemi – Głębię Challengera – 10 912 metrów, która znajduje się w Rowie Mariańskim. W małej sali kinowej przy batyskafie możemy poznać historię wyprawy. Oprócz tego wiele informacji na temat wody i ekologii. Warto przed zwiedzaniem pobrać aplikację, dzięki czemu głos lektora opowie nam o eksponatach. Polecam!
Mapa proponowanego spływu dla osób nieco bardziej zaawansowanych i z węższym packraftem: (dla pozostałych polecam wybrać samą rzekę Oławę)
Smolnica w samym sercu Puszczy Noteckie to jedna z najpiękniejszych rzek na terenie Polski. Podchodziliśmy do niej z dużym dystansem, bo jako pierwsi mieliśmy ją pokonać na packraftach. Nie ma również żadnych wzmianek, aby ktoś spłyną Smolnicą kajakiem. W swoim rankingu najpiękniejszych rzek Polski umieszczam ją na trzecim miejscu. Smolnica uzyskałaby pierwsze miejsce, jednak jest rzeką okresową i nadaje się do spływów tylko w czasie wysokich stanów wód. Nawet w trakcie naszego spływu spotkaliśmy mnóstwo wypłaceń, które nieco utrudniały spływ. Poza tym Smolnica ma same atuty. Po pierwsze jest bardzo naturalna. Meandry mają tutaj bardzo często 180 stopni.
Smolnica jest również krystalicznie czysta. Cały czas można obserwować jej dno, nawet na większych głębokościach. Kolejny atut Smolnicy to jej położenie. Płyniemy w samym sercu Puszczy Noteckiej. Na spływie nie spotkaliśmy żadnej cywilizacji. Oprócz odgłosów przyrody, panuje tutaj absolutna cisza. Na tym krótkim odcinku występuje również bardzo duże zróżnicowanie. Przepływamy zarówno przez rozlewiska, piękny las, małe leśne jeziorka i wąwozy. Zwałki wymagające wysiadania z packrafta nie są tak częste i stanowią dodatkowy atut tej rzeki.
Kiedy wracaliśmy ze spływu nasz zachwyt tym miejscem, został spotęgowany przez las w otoczeniu rzeki, który wygląda dosłownie jak z bajki. Jego atrakcyjność docenili również inni bushcraftowcy, ponieważ natrafiliśmy na różne ich ślady, w tym dosyć dużą wiatę zbudowaną na skraju jeziorka.
Nasza przygoda rozpoczęła się przy parkingu leśnym za miejscowością Klempicz, spłynęliśmy do ruin Wilczego Młynu około 6km, gdzie po krótkiej hamakowej drzemce i posiłku wróciliśmy do parkingu wzdłuż Smolnicy.
W piątek wieczorem spotykamy się nad Jeziorem Kuźnickim na biwaku „Port Starych Kapitanów”. Piękne leśne miejsce – chociaż w lecie jest tutaj podobno bardzo tłoczno. Rozbijamy się przy samym jeziorze, rozpalamy ognisko i rozkładamy hamaki, opracowując plan na kolejny dzień. Postanawiamy zostawić samochody na biwaku i rano pieszo ruszyć nad Dojcę.
Żółtym szlakiem dochodzimy do mokradeł i jeziorka „Piekiełko”. Liczymy na to, że stan wody będzie na tyle wysoki, że mokradła pokonamy na packraftach. Niestety woda w lesie już opadła, dlatego decydujemy się na dalszy trekking do mostku nad Dojcą.
Rozkładamy packrafty i rozpoczynamy spływ. W tym miejscu Dojca płynie dosyć blisko drogi, jednak szybko od niej odchodzi, dzięki czemu słyszymy tylko ptaki i zatapiamy się w dzikiej przyrodzie. Rzeka nie jest szczególnie wymagająca. Eksplorujemy małe strumienie i mokradła zasilające Dojcę. Dopływamy do Jeziora Wioska. Tutaj natrafiamy na ślepe odnogi Dojcy, a zarośla uniemożliwiają dalszy spływ. Musimy się cofnąć w górę rzeki i przenieść packrafty brzegiem jeziora. Pojawia się problem, ponieważ jezioro otoczone jest pasem bagien. Próbujemy układać pomost z gałęzi, jednak droga przez bagna jest zbyt długa, a wilgotne drewno załamuje się pod nami.
Grzesiek wpada na pomysł, żeby przejść po packraftach. Wsiadamy do jednego packrafta, a drugiego przerzucamy do przodu. Tą czynność powtarzamy kilkanaście razy docierając bezpiecznie do jeziora. Ujście Dojcy znajduje się na zachód od Jeziora Wioska. Zastanawiamy się, czy strumień ledwo oznaczony na mapie będzie spławny. Jednak rzeka okazuje się tu całkiem głęboka i nie ma żadnych przeszkód, więc mamy chwile relaksującego spływu. Dalej krótka przenoska przy spiętrzeniu wody, a później przyjemna kaskada i nieco szybszy nurt. Dopływamy do miejscowości Nowy Młyn, gdzie planowaliśmy zakończyć spływ. Tutaj na moście znajduje się początek znakowanego szlaku kajakowego Dojcy. Postanawiamy popłynąć dalej, aby zobaczyć jeszcze rezerwat Bagno Chorzemińskie. Dojca znowu zmienia swój charakter na piękną leśną rzekę. Wychodzimy przy drewnianej platformie widokowej i składamy packrafty. Trekking powrotny rozpoczynamy w okolicach rezerwatu, wchodząc później na żółty szlak, który prowadzi do jeziora, z którego rano rozpoczynaliśmy przygodę. Po drodze robimy przystanek nad pięknym leśnym jeziorem Brajec. Tutaj zapada zmrok i wydaje nam się, że to koniec przygód na dzisiaj. Teren robi się bardzo górzysty jak na tą część Polski i na dalszej trasie występują spore przewyższenia.
W lesie, w odległości około 100 metrów, dostrzegamy parę oczu, która odbija światło z naszych czołówek. Zachowanie zwierzęcia jest bardzo dziwne, ponieważ nie ucieka tylko nas obserwuje. Ze słabego światła wyłania się szary kontur wilka. Chociaż nie spodziewamy się żadnego ataku, Grzesiek profilaktycznie sięga po gaz, a ja łapię drewnianą gałąź, którą znajduję pod nogami.
Chwila jest magiczna, ponieważ zwierzę stoi nieruchomo wpatrując się w dziwne postacie, które niewiadomo skąd pojawiły się w nocy w głębokim lesie. Po chwili zwierzę spokojnie odchodzi w swoją stronę, a my do końca szlaku spoglądamy co jakiś czas za siebie. Przygody nad Dojcą na długo pozostaną w mojej pamięci 🙂 Polecam!
Na mapach Bobrówka widnieje jako Czarna Woda. W wykazie nazw geograficznych również Czarna Woda jest dopływem Czarnej Wody ;). Jednak miejscowi nazywają strugę, która wpada do Czarnej Wody Bobrówką.
Ten mały strumień rzadko jest spławny, jednak wysokie stany wód w Polsce sprawiły, że obecnie spławne jest niemal wszystko, dlatego warto wykorzystać ten czas na eksplorację mniejszych rzek, które w lecie zaczną zanikać.
Nasz trekking rozpoczynamy przy pomniku upamiętniającym niemiecki nazistowski karny obóz pracy, który funkcjonował w nieistniejącej obecnie osadzie młyńskiej Bobrówka na terenie wsi Przyłęk. W pobliżu znajduje się parking leśny z wiatą. Aby tutaj dotrzeć przez kilka kilometrów poruszamy się utwardzonymi drogami leśnymi. Spacer w kierunku Sękowa jest wyjątkowy. Rozlewająca się Bobrówka tworzy tutaj piękny las, w którym można spotkać wiele zwierząt. Staramy się iść ścieżkami leśnymi jak najbliżej rzeki. Dochodzimy do mostku nad Bobrówką, którą biegnie ścieżka rowerowa MTB Przyłęk.
Tutaj rozkładamy packrafty i płyniemy najpierw w górę rzeki, ponieważ już z mostku widać zalane lasy, które spowite są mgłą. Absolutnie magiczny klimat dopełniany jest przez sposób rozchodzenia się głosu, jakby w ogromnej sali. Zalane lasy czekają na nas również w trakcie dalszego spływu, który w większości jest dosyć łatwy. Nieco trudności sprawia nam tylko końcówka, ale dzięki zalanym łąkom, omijamy zwałki bez wychodzenia z packrafta.
Plan na kolejny spływ jest oczywisty i nawet nie musimy go wypowiadać: za tydzień jesteśmy tu znowu, aby na dalszym odcinku eksplorować to magiczne miejsce – polecam!
PODCAST Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd
Jeżeli zdecydowałeś się już wejść w niesamowity świat packraftingu, pewnie przeraża Cię nieco ilość modeli packraftów na rynku. W dzisiejszym podcaście spróbuję rozwiać Twoje wątpliwości i nakierować Cię na to, jaki model będzie dla Ciebie najlepszy.
Zacznijmy
jednak od tego, że nie ma packrafta, który jest idealny do wszystkiego. Ten
mocniejszy będzie nieco cięższy w plecaku, a ten bardziej stabilny i mogący
zabrać np. rower i dużo bagażu, będzie nieco szerszy, a przez to wolniejszy.
Przez wiele spływów wyrobiłem sobie pewien pogląd na różne aspekty packraftingu
i dzisiaj się nimi podzielę.
Dla mnie
packrafting to bardziej przygoda niż rywalizacja i zdobywanie rekordów
odległości dziennych. Praktycznie żaden packraft nie dorówna prędkością do
kajaka, ale prędkość to nie jest główna idea packraftingu.
Jeżeli chodzi
o packraft, głównymi czynnikami cenotwórczymi (oprócz marki) są grubość
zastosowanego materiału, dlatego przed wysłuchaniem tego odcinka podcastu,
koniecznie przesłuchaj poprzedni odcinek w którym omawiałem materiały.
Rodzaje packraftów
Packrafty bez pokładu – przeznaczone na rzeki nizinne oraz
rzeki zwałkowe lub takie, na których musimy częściej wysiadać z packrafta i do
niego wsiadać. Na taki packraft możesz zabrać np. dziecko – wtedy najlepiej
dokupić dodatkowe siedzisko. Packrafty w zimie czy w deszczu nie chronią nas od
warunków atmosferycznych, ale za to są bardzo bezpieczne, ponieważ po
ewentualnej wywrotce najłatwiej je opuścić.
Packrafty z pokładem i z fartuchem – przeznaczone najczęściej na białą wodę, ale sprawdzą się w zimie lub w
czasie opadów deszczu. Z oczywistych względów packrafty z pokładem mają nieco
większą wagę niż packrafty bez pokładu. Ich wadą może być pływanie np. w czasie
upału i trudniejsze wysiadanie. W trakcie zimy wymagają ściągnięcia rękawic,
aby szczelnie nałożyć fartuch na tzw. ring. Zerwanie pokładu w grubych
rękawicach również może być nieco utrudnione i powinniśmy przećwiczyć to
wcześniej. Ze względów bezpieczeństwa packrafty z pokładem nie są rekomendowane
dla osób początkujących w packraftingu czy kajakarstwie.
Packrafty z odpinanym pokładem (np. na
zamek lub rzepy) – charakteryzują
się słabszą szczelnością niż pokłady stałe, jednak są lżejsze i łatwiejsze w
użytkowaniu, ponieważ posiadają pokład zintegrowany z fartuchem i nie zawierają
rurek konstrukcyjnych, które potocznie nazywamy ringiem. Pozwalają na pływanie
po łatwiejszych białych wodach, a po odpięciu pokładu sprawdzają się np. w
lecie, czy na rzekach zwałkowych. Ich wadą jest to, że przez zamki czy rzepy
może przesiąknąć nieco wody. Świetnie
sprawdzają się za to np. w zimie, ponieważ zapięcie i odpięcie fartucha nawet w
grubych rękawicach jest łatwe i intuicyjne.
Packrafty samoodpływowe (self-bailing) bez pokładu – przeznaczone na
cieplejsze białe wody oraz dla osób, które z pokładem czują się niekomfortowo.
Ponieważ w packrafcie może znajdować się trochę wody (która wydostaje się przez
specjalne otwory w podłodze), jest on nieco wolniejszy od modeli z pokładem.
Model ten posiada dodatkowo pompowaną podłogę, która zwiększa nieco jego wagę,
ale usztywnia jednostkę i chroni nasze stopy przed uderzeniem w kamień lub w
drzewo. Podłoga w takim packrafcie jest niezbędna, ponieważ przy samym
siedzisku nasze stopy mogłyby być zanurzone w wodzie, która wlała się do
packrafta. Właśnie przez to, że płyniemy z częścią wlewającej wody, packrafty
te mają mniejszą prędkość. Zaletą selfbailerów jest możliwość szybkiego wejścia
na packraft lub opuszczenia packrafta.
W doborze packrafta chodzi o wybór takiej jednostki, która w większości będzie pokrywała nasze potrzeby, czy rzeki po których najczęściej będziemy pływać. Rodzaje packraftów omówię na przykładzie marki Bushraft, ale podobne modele znajdziesz u wielu innych producentów.
Chciałbym na
początku zaznaczyć, że w domyślnych packraftach BUSHRAFT celowo zrezygnowana z
systemów przechowywania bagaży w buratach czyli ISS czyli internal storage
system.
Umożliwia to
spływ w trudnym ternie bez obawy o uszkodzenie czy zawilgocenie systemu. Dzięki
temu packraft jest bardziej odporny na wilgoć, piasek czy błoto. W pacraftach z
zamkiem TIZIP wypełnienie packrafta bagażami utrudnia również spływ rzekami
zwałkowymi, ponieważ cały zestaw musimy przenosić razem i często potrzebna jest
asysta drugiej osoby.
Wszystkie
packrafty marki BUSHraft są za to przystosowane do zamocowania na dziobie i na
rufie wododopornych bowbagów w wersji XXL – 60 litrów. Dzięki temu uzyskujemy
aż 120 litrów na bagaż. Szczelnie
zamknięte bow bagi stanowią również dodatkowe komory wypornościowe w przypadku
awarii packrafta (większość packraftów w celu optymalizacji wagi posiada tylko
jedną komorę).
Na
tradycyjnych spływach jeżeli np. kuchenkę do gotowania zapakujesz do burt
packrafta, a w środku dnia będziesz chciał sobie przygotować posiłek, to
będziesz musiał spuścić całego packrafta, a następnie ponownie go pompować. W
bowbagach nie ma takiego problemu i w każdym momencie masz dostęp do całego
ekwipunku. Dzięki bowbagom nie musisz również spuszczać packrafta na każdym
biwaku i później rano go pompować.
Mamy również
usługę przygotowania BUSHRafta custom, w którym można wybrać zamek TIZIP czy
oddzielne komory bagażowe, jednak zmniejsza to żywotność packrafta i skraca
gwarancję z 36 do 12 miesięcy – ponieważ taką gwarancję posiadają zamki typu
tizip.
Domyślnie produkujemy
packrafty w kolorach zielonych. Przedłuża to jego dobry wygląd i pozwala stać
się bardziej niewidocznym dla osób postronnych, kiedy np. nocujesz w lesie. W
zielonym kolorze łatwiej również wtopić się w przyrodę i obserwować zwierzęta.
Jeżeli jednak chcesz pływać po trudnej białej wodzie, w usłudze Custom Bushraft
możesz zamówić packrafta w bardziej widocznych kolorach, a przez to być
bezpieczniejszym na trudnej białej wodzie.
Jeżeli
kompletnie nie wiesz, który packraft wybrać, to na początku powinieneś zwrócić
uwagę na Bushraft Bikiera. Jest to
najbardziej uniwersalna jednostka. Bushraft Biker Classic Pro to duży
jednoosobowy packraft o klasycznym wyglądzie. Przeznaczony jest głównie do
spływów z większym bagażem i spływów z rowerem, czyli do bikeraftingu. Ma
obszerny przód i dużo dodatkowych ringów. Biker w wersji PRO ma najmocniejszy
materiał TPU, termoplastyczny poliuretan (420 denierów na burtach i 840
denierów na podłodze). Pozwala to na bezpieczne i stabilne pływanie nawet z
cięższymi rowerami.
Biker nadaje
się również do wielodniowych wypraw z większą ilością sprzętu biwakowego, ale
sprawdzi się również na jednodniowych wypadach, po bardziej uciążliwych
rzekach. Ze względu na zastosowanie mocnych materiałów nie straszne mu drzewa i
skały.
Każdy
packraft marki BUSHraft posiada w standardzie demontowalny skeg, utrzymujący
kierunek płynięcia i poprawiający prędkość. Skeg przeznaczony jest na jeziora,
większe rzeki czy pływanie wzdłuż morskiego wybrzeża.
Na packrafcie umieszczono 8 pętli do mocowania
bagażu. BUSHraft Biker posiada również dwa uchwyty służące do wyciągania
jednostki z wody i przenoszenia packrafta. Uchwyty mogą przydać się również do
holowania ratowanej osoby, która w sposób niezamierzony znalazła się w wodzie.
W zestawie znajdziesz również ultralekki worek – pompkę. Umieszczając dodatkowe siedzisko, do Bikera
możesz zabrać również dziecko.
Wymiary: Długość 245 cm. Szerokość 95 cm. Długość wewnętrzna 130 cm. Szerokość wewnętrzna 37cm. Średnica tuby 28cm. Wyporność: 170 kg Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 2860g
Bushraft
Gepard to najszybszy
jednoosobowy packraft dostępny na rynku, przypominający swoją budową zwykły
kajak. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D.
Jeżeli bardzo
zależy Ci na dużych odległościach i chcesz pokonywać packraftem większe rzeki,
to warto rozważyć packrafta stosunkowo długiego i wąskiego. Jego szerokość to
zaledwie 87cm, co przy długości 297cm czyni go bardzo szybką jednostką. W
prędkości pomaga również przesunięcie siedziska bliżej środka i równomierne
rozłożenie wagi.
Przez małą
szerokość i przesuniecie osoby do środka. packraft przeznaczony jest głównie
dla drobniejszych osób. Tzw. pływające oparcie jest również mniej stabilne niż
oparcie zamontowane na burcie, umożliwia za to umieszczenie mniejszego bagażu
również za plecami.
Waga packrafta
bez dodatków to w przybliżeniu 3,60kg
Bushraft
Husky. To ogromny dwuosobowy packraft przeznaczony
również do pływania z psem. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D,
po to aby psie pazury nie zrobiły mu krzywdy.
BUSHraft Husky to packraft stworzony do pływania po nizinnych rzekach
Polski i łatwiejszych rzekach górskich. Nadaje się również do pływania w
pojedynkę. W takim przypadku najlepiej dociążyć przód packrafta np. plecakiem
lub bowbagiem, aby packraft lepiej trzymał kierunek.
Ze względu na
swoje gabaryty, umożliwia wygodne podróżowanie dwóm osobom łącznie z bagażem.
Długość BUSHrafta to aż 320cm i 94cm szerokości zewnętrznej. Pozwala to na
uzyskiwanie stosunkowo dużej prędkości. BUSHraft
Husky świetnie nadaje się do bikeraftingu nawet z dużymi rowerami.
Wymiary: Długość 320 cm. Szerokość 97 cm. Długość wewnętrzna 205 cm. Szerokość wewnętrzna 37cm. Wyporność: 330 kg Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 3860g
Bushraft Survival. To bardzo mały packraft przeznaczony
na bardzo trudny teren (rzeki zwałkowe, bagna, jaskinie). Nadaje się również do
pływania rekreacyjnego. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D.
Ten mały
packraft również posiada 8 pętli do mocowania bagażu i dwa uchwyty służące do
wyciągania jednostki z wody i przenoszenia packrafta.
Wymiary: Długość 200 cm. Szerokość 85 cm. Długość wewnętrzna 98 cm. Szerokość wewnętrzna 37cm. Średnica tuby 25cm. Wyporność: 100 kg.
Waga packrafta
bez dodatków to w przybliżeniu 2kg.
Bushraft Wild Waterto
packraft przypominający kajak górski. Posiada stały pokład i fartuch. Został
wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D. W cenie packrafta wliczono dmuchany
materac, który usztywnia jednostkę i chroni przed bezpośrednim uderzeniem w
skałę. W zestawie znajduje się również zwykłe siedzisko, które możemy stosować
zamiennie.
Przeznaczenia packrafta, to głównie rzeki górskie.
Długość packrafta 255cm przy szerokości zaledwie 86cm i sztywnej podłodze, pozwala
na uzyskiwanie dużych prędkości. Packraft w standardzie posiada również pasy
stabilizując, pomagające zachować integralność z packraftem, a także
wykonywanie przechyłów czy eskimosek dla bardziej zaawansowanych osób.
Wymiary: Długość 255 cm, szerokość 86 cm. długość wewnętrzna 119 cm, szerokość wewnętrzna 34cm. Średnica burty 25cm. Wyporność: 170 kgWaga packrafta bez dodatków, ale z pokładem to w przybliżeniu 3400g.
Podsumowując. Jeżeli zależy Ci na najbardziej uniwersalnym packrafcie zarówno do pływania z rowerem, dzieckiem, psem, na duże wyprawy jak i na wyprawy jednodniowe zapoznaj się z packraftem BUSHraft Biker. Jeżeli packraft ma służyć Ci do wygodnego pływania w dwie osoby rozważ packraft Husky.
Jeżeli packraftem chcesz operować
na trudnych rzekach zwałkowych, w jaskiniach, przekraczać bagna i jeziora, a
przy tym zależy ci na dużej wytrzymałości, przy niskiej wadze i małej objętości
– pomyśl o survivalu.
Jeżeli zamierzasz pokonywać
dłuższe i łatwiejsze rzeki takie jak np. Odra, Wisła, czy Bug i chcesz szybko
pokonywać duże odległości – wartym rozważenia modelem jest BUSHraft Gepard.
Jeżeli zamierzasz pływać po
najtrudniejszych białych wodach, jesteś po szkoleniu z kajakarstwa górskiego,
umiesz „zrywać fartuch” i potrafisz posługiwać się rzutką , pomyśl o Wild
Waterze.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że
na przykładzie marki BUSHraft, przedstawiłem Ci dostępne modele packraftów, ale
podobne konstrukcje znajdziesz u wielu innych producentów.
Swoją przygodę w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzycy miałem rozpocząć od przepłynięcia stawu w okolicy miejscowości Wrzosy, przez który przepływa rzeka Juszka, jednak ten okazał się zamarznięty. Dlatego postanowiłem ruszyć pieszo, na przełaj do Grodziska w Kretowicach, co okazało się wyjątkowo trudne, ponieważ lasy i łąki w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzyce są w dużej części pod wodą. Dostęp do Grodziska od strony lasu skutecznie chroniony jest przez wodę, ale packraft poradził sobie z tym większych problemów. Samo Grodzisko Kretowice funkcjonowało od IX do XI wieku w okresie kultury łużyckiej. Rzeka Jezierzyca od grodziska jest teoretycznie spławna, ale łąkowy fragment jest bardzo zarośnięty i pokonanie małego odcinka rzeki zajęło mi bardzo dużo czasu. Dodatkowo przed odcinkiem leśnym Jezierzycy trafiłem na ślepy zaułek, ponieważ rzeka zamarzła, a łąkowe rozlewiska i lód uniemożliwiły mi przejście. Przez pół godziny szukałem wyjścia z rzeki, ale nie udało mi się go znaleźć. Ruchem posuwisto – kopulacyjnym (określenie zapożyczone od pewnej packrafterki 😉 ), po lodzie, udało mi się dobić do lasu. W samym lesie czekało na mnie mnóstwo zwałek, tam bobrowych i przenosek. Bardzo zmęczony rozłożyłem hamak na półgodzinną regenerację. Później dopłynąłem do czerwonego szlaku i z niego postanowiłem dostać się na drugą rzekę na terenie parku – Juszkę. W jej górnym biegu tylko bardzo krótki fragment wyłączony jest z Rezerwatu Uroczysko Wrzosy, a dalej rzeka zawalona jest drzewami. Pomimo tego udało mi się sprawdzić, że wody w Juszce jest wystarczająco, aby zaplanować kolejną przygodę w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzycy, tym bardziej, że w delcie rzek Jezierzycy i Juszki wyznaczony jest obszar “zanocuj w lesie”. Jezierzyca i Juszka na terenie Parku Doliny Jezierzycy, ze względu na płycizny i liczne zwałki, to wyjątkowo uciążliwe rzeki i polecam je tylko dla koneserów takiej przygody.
Moje podejście do rodzaju materiałów w packrafcie zmieniało
się w czasie w zależności od zdobywanego doświadczenia. Przez wiele lat
pływałem na nieco cięższym i mocniejszym packrafcie Amundsen z firmy Pinpack o
wadze około 3,5kg. Wykonałem nim ponad 100 spływów i bez względu na warunki
nigdy go nie przebiłem.
Po tym czasie, trochę ulegając modzie kupiłem packrafta typu
ultralight Anfibio Rebel 2k o wadze zbliżonej do 2kg. Packraft ten ma bardzo
ładny design i całkiem przyzwoicie zachowuje się na wodzie. Jednak już w samym
dotyku czułem, że packraft ma znacznie słabsze materiały, co poskutkowało tym,
że przebiłem go już na trzecim spływie i doznałem nieplanowanego morsowania
przy temperaturze zbliżonej do -10 stopni.
W jednym z kolejnych spływów rozdarłem również cienki
materiał pokładu. Po naprawie packrafta, który mocno stracił na wartości już po
trzech miesiącach użytkowania zdecydowałem się go sprzedać i przeprosić się z
Amundsenem, pomimo tego, że packraft ten jest dosyć wolny.
Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł na produkowanie
własnych packraftów w bardzo mocnych materiałach na polskie zwałkowe rzeki,
które miałby bardzo dobre właściwości nautyczne. Tak właśnie powstała marka
BUSHraft, ale to już inna historia.
Wróćmy jednak do materiałów. Warto zaznaczyć, że packrafty
produkowane są w różnych miejscach na świecie i każda marka, nawet jak posiada
szerszą ofertę packraftów to dominują w niej produkty przeznaczone na teren,
skąd dany producent pochodzi. Przykładowo Alpacka Raft (produkcja w Stanach
Zjedoczonych) specjalizuje się w packraftach na najtrudniejsze białe wody.
Ciekawostką mogą być packrafty dedykowane do polowań, które w Polsce nie
znalazły swoich odbiorców.
Niemiecka marka Anfibio, która produkuje swoje packrafty w
Chinach specjalizuje się w lekkich jednostkach, gdyż na terenie Niemiec
występują w większości łatwiejsze uregulowane rzeki i jeziora i sprzęt z
grubszych materiałów nie jest tam potrzebny.
Polska pod tym względem również jest wyjątkowa, ponieważ w
99% występują u nas rzeki nizinne, jednak wiele z nich posiada powalone drzewa,
których pokonywanie wymaga bardziej wytrzymałych materiałów. Mamy również
zróżnicowane warunki atmosferyczne i cztery pory roku, więc np. packrafty typu
selfbailer (samo odpływowe), nie są w naszym kraju powszechne, gdyż lepiej
sprawdzają się na ciepłych wodach, lub wymagają użycia suchego skafandra, co
generuje dodatkowe koszty i wagę zestawu w trakcie trekkingu.
Przed odpowiedzią na pytanie jaki packraft wybrać mieszkając
w Polsce rozpocznijmy od omówienia dwóch podstawowych materiałów, które używane
są do produkcji packrafta TPU i PVC. Pontonów z PVC używam od około 20 lat,
natomiast packraftów z TPU używam bardzo intensywnie od około 7 lat.
Oba materiały są termoplastyczne, co oznacza, że materiał staje się miękki i
formowalny przy podgrzewaniu, a twardnieje po ostudzeniu. Co ważne, ten proces
może być powtarzany wielokrotnie. Dzięki temu, materiały termoplastyczne są
łatwe w przetwarzaniu i formowaniu w różne kształty.
PVC termoplastyczny polimer chloru i etylenu to materiał zbudowany
z dużych molekuł utworzonych przez połączenie chloru i etylenu. Jest to
podstawowy składnik PVC, używanego w wielu produktach, od rur po packrafty.
TPU termoplastyczny poliuretan, jest rodzajem polimeru,
który łączy w sobie właściwości gumy z łatwością przetwarzania typową dla
tworzyw termoplastycznych. Jest to materiał bardzo wszechstronny, który
charakteryzuje się dużą elastycznością, odpornością na ścieranie, oleje i tłuszcze,
a także dobrą odpornością na działanie czynników atmosferycznych i
mikroorganizmów.
TPU może być formowany w różnych procesach, takich jak
wtrysk, ekstruzja (przepychanie materiału przez matrycę, aby uzyskać odpowiedni
kształt np. rurę) czy termoformowanie, co sprawia, że znajduje zastosowanie w
wielu różnych produktach, od obuwia, przez komponenty samochodowe, po jednostki
pływające w postaci packraftów.
Skład chemiczny PVC i TPU może wydawać się trochę
skomplikowany dla przeciętnej osoby, dlatego aby lepiej zrozumieć budowę
chemiczną PVC możemy przyrównać go do klocków lego, natomiast TPU do
rozciągliwej gumy, który po rozciągnięciu wraca do swojego pierwotnego
kształtu. Rozciągliwość TPU bardzo często przekracza 15%, ale może dochodzić
nawet do kilkuset procent.
Rozciągliwość PVC uzyskujemy przez stosowanie dodatków
między nasze twarde klocki lego i dlatego jego rozciągliwość jest znacznie
mniejsza i wynosi około 3%.
TPU jest zazwyczaj droższy od PVC (polichlorku winylu) z
kilku powodów:
Produkcja TPU jest bardziej złożona i wymaga bardziej
zaawansowanej technologii niż produkcja PVC. Proces tworzenia TPU obejmuje
syntezę polimerów z wykorzystaniem droższych surowców, takich jak diizocyjanaty
i poliole, a także precyzyjne kontrolowanie proporcji i warunków reakcji
chemicznych.
PVC ma dłuższą historię, z pierwszymi syntezami w XIX wieku
i szerokim zastosowaniem komercyjnym od lat 30 XX wieku. Natomiast TPU, będący
bardziej specjalistycznym materiałem, zyskał na popularności w drugiej połowie
XX wieku.
Tutaj pojawia się pierwsza i moim zdaniem jedyna zaleta PVC.
Packrafty z PVC są tańsze, więc jeżeli Twój budżet jest mocno ograniczony np.
do około 2000zł, a potrzebujesz dużej i dosyć wytrzymałej jednostki, żeby
zabrać na nią np. rower lub dziecko to wybór packrafta z PVC może być
uzasadniony. Niższa cena PVC wynika również z tego, że jest produkowany na dużo
większą skalę niż TPU, co oznacza niższe koszty jednostkowe produkcji dla PVC.
Jeżeli omawiamy ceny materiałów, to warto dodać jeszcze kilka
słów na temat samego materiału TPU. Grubszy materiał TPU (nieco cięższy) jest
droższy niż cieńszy TPU, dlatego packrafty typu ultralight np. z materiału 210
Denierów są znacznie tańsze niż packrafty 840 Denierów. Osoby początkujące w
packraftingu często wybierają lżejsze packrafty, nie mając świadomości, że taki
materiał może nie być wystarczający na rzeki, którymi planują pływać.
Warto również dodać, że packrafty z TPU o tej samej gęstości
np. 210 Denierów to tak najczęściej nylon powleczony TPU. Wytrzymałość
packrafta zależy również od grubości tego powleczenia.
Przejdźmy teraz do elementów, w których TPU ma przewagi nad
PVC
W packraftingu to przede wszystkim mniejsza waga. Packrafty
z TPU potrafią być nawet o 50% lżejsze oferując przy tym podobną wytrzymałość.
Bardziej elastyczne TPU jest również mniejsze objętościowo – dzięki temu
zaoszczędzimy miejsce w plecaku czy w sakwie rowerowej.
TPU ma również większą odporność na ścieranie czy
zarysowania, dlatego packrafta z TPU posłuży nam dłużej niż packraft z PVC.
TPU jest bardziej odporny na szeroki zakres temperatur i lepiej
sprawdzi się w skrajnie wysokich i niskich temperaturach, gdzie PVC staje się
bardziej kruchliwy i może dosłownie się rozsypać.
Większa rozciągliwość TPU (około 15%) powoduje również to,
że maksymalnie napompowany packraft pozostawiony na słońcu wykonany z TPU
strzeli nam znacznie później niż packraft z PVC, którego rozciągliwość to
zaledwie 3%. Packrafty z TPU lepiej znoszą silne promieniowanie UV co również przekłada
się na dłuższą żywotność.
Packrafty z TPU są również bardziej odporne na oleje i
rozpuszczalniki i mają również lepszą wytrzymałość mechaniczna w porównaniu do
PVC.
TPU jest ogólnie bardziej odporny na wilgoć niż PVC. Ma
lepsze właściwości hydrofobowe, co oznacza, że mniej wody może przenikać w głąb
materiału, co zmniejsza ryzyko powstawania pleśni i grzybów. Ma to szczególne
znaczenie jeżeli np. pozostawimy packrafta lekko zawilgoconego na dłuższy czas.
TPU jest zazwyczaj łatwiejszy do czyszczenia niż PVC. Dzięki
temu, łatwiej utrzymać ponton w czystości, co jest kluczowe w zapobieganiu
rozwojowi mikroorganizmów.
TPU jest często postrzegany jako bardziej przyjazny dla
środowiska i bezpieczniejszy dla zdrowia w porównaniu do PVC, które może
zawierać szkodliwe dodatki, jak ftalany czy stabilizatory ołowiowe. Zwiększona
świadomość ekologiczna i standardy bezpieczeństwa mogą prowadzić do wyższych
kosztów produkcji TPU.
Kolejną wadą PVC jest konieczność konserwacji, która nie
występuje przy poliuretanie. Szczególnie jeżeli przechowujemy packrafta przez
dłuższy czas w niskiej temperaturze.
Ewentualne przebicie PVC może całkowicie zakończyć spływ.
Czas spajania łatek PVC wynosi nawet 24 h, podczas gdy packraft z TPU jest
gotowy do spływu natychmiast po naklejeniu łatki.
Na koniec omawiania materiałów warto jeszcze dodać, że z
racji swojej rozciągliwości packrafty z TPU wyglądają bardziej estetycznie i są
przyjemniejsze w dotyku.
Właśnie dlatego w produkowanych packraftach BUSHraft
przeznaczonych głównie na pływanie po Polsce zdecydowałem się na materiał TPU o
najmocniejszych parametrach czyli 420/840 Denierów. Taki materiał bez problemu
radzi sobie na powalonych drzewach, a przy pływaniu w zimie i bardzo niskich
temperaturach nie jest kruchliwy jak np. PVC.
Podsumowując. Kiedy wybrać packrafta z PVC? Kiedy Twój
budżet jest mocno ograniczony i jesteś w stanie zaakceptować wagę i inne
niedogodności tego materiału, a potrzebujesz dosyć dużą jednostkę, aby
przewozić rower. W innym przypadku warto wybrać packrafta z TPU, a jeżeli
zamierzasz pływać po polskich leśnych rzekach, warto, aby taki packraft miał
materiały o parametrach 420 na 840 Denierów. W zależności od budżetu takiego
packrafta znajdziesz praktycznie u każdego producenta.
Krótka historia packraftingu od Petera Halketta i Henrego Allena, przez firmy: New York Rubber Corporation, Sherpa do współczesnych packraftów firmy Alpacka Raft.
Pierwszy odcinek podcastu: Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd. Wprowadzenie i kilka słów na temat prowadzącego. Odpowiedź na pytanie: co to jest packrafting? (podcast nagrywany w campervananie, w otoczeniu przyrody)
To było moje drugie podejście do Kończaka. Poprzednim razem wody na spływ było zbyt mało, ale wypad i tak był udany, ponieważ pierwszy raz w życiu zobaczyłem wilki w naturalnym środowisku.
Tym razem podążaliśmy za śladami naszych grupowych kolegów Przemka i Krzyśka, którzy dzień wcześniej spłynęli rzekę i dali znać, że jest dostateczny stan wody – Wielkie dzięki! Ponieważ na śniegu było widać ich wyraźne ślady, nasze rozmowy wyglądały dosłownie tak: “Którędy teraz?, Hodowca i Krzysiek poszli tędy, to idziemy za nimi”. “To ślady wilka czy psa? Widać, że tutaj skręcili w las – to tutaj musieli spotkać wilka “, albo “widać, że tutaj wychodzili z rzeki – będzie zwałka” ????.
Nasz trekking rozpoczęliśmy z parkingu leśnego, który znajduje się przy dawnym “Wilczym Parku”. Nadal istnieje tam hodowla konika polskiego. Trekking w górę rzeki, to niespełna 5km ścieżką edukacyjną, która prowadzi po obu stronach rzeki. Doszliśmy do drugiego drewnianego mostku, skąd rozpoczęliśmy około 5km spływ.
Sama rzeka okazała się cudna. Piękne meandry w otoczeniu lasu i całkiem żwawy nurt (w lecie ze względu na niski stan wody jest raczej niespławna). Na rzece miałem jedną przenoskę w miejscu wysoko powalonego drzewa. Niska temperatura spowodowała, że na końcu spływu zamarzło nam dosłownie wszystko. Warstwa lodu na zwijanych packraftach pękała jak szklanka. Na zamarznięte łączenia wioseł, pomógł stary sposób polegający na zanurzeniu ich w rzece (lód znacznie łatwiej odpuszcza).
Przy okazji zobaczyłem również osławiony zamek w Puszczy Noteckiej. W jego okolicy prowadzi płatna ścieżka edukacyjna. Kupując bilet na ścieżkę dydaktyczną, otrzymujemy również dostęp do wifi i aplikacja “Stobnica” (audioprzewodnik) opowiada nam o zamku i jego otoczeniu. Kończak również przepływa przy zamku, jednak jest ogrodzony płotem i obecnie spływ na tym odcinku jest zakazany. Ścieżka edukacyjna ma około 2km.
W ramach witryny stosujemy pliki cookies. W każdej chwili można dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce. AkceptujęPolityka prywatności