Smolnica – Puszcza Notecka

Smolnica w samym sercu Puszczy Noteckie to jedna z najpiękniejszych rzek na terenie Polski. Podchodziliśmy do niej z dużym dystansem, bo jako pierwsi mieliśmy ją pokonać na packraftach. Nie ma również żadnych wzmianek, aby ktoś spłyną Smolnicą kajakiem. W swoim rankingu najpiękniejszych rzek Polski umieszczam ją na trzecim miejscu. Smolnica uzyskałaby pierwsze miejsce, jednak jest rzeką okresową i nadaje się do spływów tylko w czasie wysokich stanów wód. Nawet w trakcie naszego spływu spotkaliśmy mnóstwo wypłaceń, które nieco utrudniały spływ. Poza tym Smolnica ma same atuty. Po pierwsze jest bardzo naturalna. Meandry mają tutaj bardzo często 180 stopni.

Smolnica jest również krystalicznie czysta. Cały czas można obserwować jej dno, nawet na większych głębokościach. Kolejny atut Smolnicy to jej położenie. Płyniemy w samym sercu Puszczy Noteckiej. Na spływie nie spotkaliśmy żadnej cywilizacji. Oprócz odgłosów przyrody, panuje tutaj absolutna cisza. Na tym krótkim odcinku występuje również bardzo duże zróżnicowanie. Przepływamy zarówno przez rozlewiska, piękny las, małe leśne jeziorka i wąwozy. Zwałki wymagające wysiadania z packrafta nie są tak częste i stanowią dodatkowy atut tej rzeki.

Kiedy wracaliśmy ze spływu nasz zachwyt tym miejscem, został spotęgowany przez las w otoczeniu rzeki, który wygląda dosłownie jak z bajki. Jego atrakcyjność docenili również inni bushcraftowcy, ponieważ natrafiliśmy na różne ich ślady, w tym dosyć dużą wiatę zbudowaną na skraju jeziorka.

Nasza przygoda rozpoczęła się przy parkingu leśnym za miejscowością Klempicz, spłynęliśmy do ruin Wilczego Młynu około 6km, gdzie po krótkiej hamakowej drzemce i posiłku wróciliśmy do parkingu wzdłuż Smolnicy.



Spływ Dojcą i spotkanie z wilkiem.

W piątek wieczorem spotykamy się nad Jeziorem Kuźnickim na biwaku „Port Starych Kapitanów”. Piękne leśne miejsce – chociaż w lecie jest tutaj podobno bardzo tłoczno. Rozbijamy się przy samym jeziorze, rozpalamy ognisko i rozkładamy hamaki, opracowując plan na kolejny dzień. Postanawiamy zostawić samochody na biwaku i rano pieszo ruszyć nad Dojcę.

Żółtym szlakiem dochodzimy do mokradeł i jeziorka „Piekiełko”. Liczymy na to, że stan wody będzie na tyle wysoki, że mokradła pokonamy na packraftach. Niestety woda w lesie już opadła, dlatego decydujemy się na dalszy trekking do mostku nad Dojcą.

Rozkładamy packrafty i rozpoczynamy spływ. W tym miejscu Dojca płynie dosyć blisko drogi, jednak szybko od niej odchodzi, dzięki czemu słyszymy tylko ptaki i zatapiamy się w dzikiej przyrodzie. Rzeka nie jest szczególnie wymagająca. Eksplorujemy małe strumienie i mokradła zasilające Dojcę. Dopływamy do Jeziora Wioska. Tutaj natrafiamy na ślepe odnogi Dojcy, a zarośla uniemożliwiają dalszy spływ. Musimy się cofnąć w górę rzeki i przenieść packrafty brzegiem jeziora. Pojawia się problem, ponieważ jezioro otoczone jest pasem bagien. Próbujemy układać pomost z gałęzi, jednak droga przez bagna jest zbyt długa, a wilgotne drewno załamuje się pod nami.

Grzesiek wpada na pomysł, żeby przejść po packraftach. Wsiadamy do jednego packrafta, a drugiego przerzucamy do przodu. Tą czynność powtarzamy kilkanaście razy docierając bezpiecznie do jeziora. Ujście Dojcy znajduje się na zachód od Jeziora Wioska. Zastanawiamy się, czy strumień ledwo oznaczony na mapie będzie spławny. Jednak rzeka okazuje się tu całkiem głęboka i nie ma żadnych przeszkód, więc mamy chwile relaksującego spływu. Dalej krótka przenoska przy spiętrzeniu wody, a później przyjemna kaskada i nieco szybszy nurt. Dopływamy do miejscowości Nowy Młyn, gdzie planowaliśmy zakończyć spływ. Tutaj na moście znajduje się początek znakowanego szlaku kajakowego Dojcy. Postanawiamy popłynąć dalej, aby zobaczyć jeszcze rezerwat Bagno Chorzemińskie. Dojca znowu zmienia swój charakter na piękną leśną rzekę. Wychodzimy przy drewnianej platformie widokowej i składamy packrafty. Trekking powrotny rozpoczynamy w okolicach rezerwatu, wchodząc później na żółty szlak, który prowadzi do jeziora, z którego rano rozpoczynaliśmy przygodę. Po drodze robimy przystanek nad pięknym leśnym jeziorem Brajec. Tutaj zapada zmrok i wydaje nam się, że to koniec przygód na dzisiaj. Teren robi się bardzo górzysty jak na tą część Polski i na dalszej trasie występują spore przewyższenia.

W lesie, w odległości około 100 metrów, dostrzegamy parę oczu, która odbija światło z naszych czołówek. Zachowanie zwierzęcia jest bardzo dziwne, ponieważ nie ucieka tylko nas obserwuje. Ze słabego światła wyłania się szary kontur wilka. Chociaż nie spodziewamy się żadnego ataku, Grzesiek profilaktycznie sięga po gaz, a ja łapię drewnianą gałąź, którą znajduję pod nogami.

Chwila jest magiczna, ponieważ zwierzę stoi nieruchomo wpatrując się w dziwne postacie, które niewiadomo skąd pojawiły się w nocy w głębokim lesie. Po chwili zwierzę spokojnie odchodzi w swoją stronę, a my do końca szlaku spoglądamy co jakiś czas za siebie. Przygody nad Dojcą na długo pozostaną w mojej pamięci 🙂 Polecam!





Bobrówka (Czarna Woda) i magiczny las.

Na mapach Bobrówka widnieje jako Czarna Woda. W wykazie nazw geograficznych również Czarna Woda jest dopływem Czarnej Wody ;). Jednak miejscowi nazywają strugę, która wpada do Czarnej Wody Bobrówką.

Ten mały strumień rzadko jest spławny, jednak wysokie stany wód w Polsce sprawiły, że obecnie spławne jest niemal wszystko, dlatego warto wykorzystać ten czas na eksplorację mniejszych rzek, które w lecie zaczną zanikać.

Nasz trekking rozpoczynamy przy pomniku upamiętniającym niemiecki nazistowski karny obóz pracy, który funkcjonował w nieistniejącej obecnie osadzie młyńskiej Bobrówka na terenie wsi Przyłęk. W pobliżu znajduje się parking leśny z wiatą. Aby tutaj dotrzeć przez kilka kilometrów poruszamy się utwardzonymi drogami leśnymi. Spacer w kierunku Sękowa jest wyjątkowy. Rozlewająca się Bobrówka tworzy tutaj piękny las, w którym można spotkać wiele zwierząt. Staramy się iść ścieżkami leśnymi jak najbliżej rzeki. Dochodzimy do mostku nad Bobrówką, którą biegnie ścieżka rowerowa MTB Przyłęk.

Tutaj rozkładamy packrafty i płyniemy najpierw w górę rzeki, ponieważ już z mostku widać zalane lasy, które spowite są mgłą. Absolutnie magiczny klimat dopełniany jest przez sposób rozchodzenia się głosu, jakby w ogromnej sali. Zalane lasy czekają na nas również w trakcie dalszego spływu, który w większości jest dosyć łatwy. Nieco trudności sprawia nam tylko końcówka, ale dzięki zalanym łąkom, omijamy zwałki bez wychodzenia z packrafta.

Plan na kolejny spływ jest oczywisty i nawet nie musimy go wypowiadać: za tydzień jesteśmy tu znowu, aby na dalszym odcinku eksplorować to magiczne miejsce – polecam!





04 – Jaki model packrafta wybrać?

PODCAST Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd

Jeżeli zdecydowałeś się już wejść w niesamowity świat packraftingu, pewnie przeraża Cię nieco ilość modeli packraftów na rynku. W dzisiejszym podcaście spróbuję rozwiać Twoje wątpliwości i nakierować Cię na to, jaki model będzie dla Ciebie najlepszy.

Zacznijmy jednak od tego, że nie ma packrafta, który jest idealny do wszystkiego. Ten mocniejszy będzie nieco cięższy w plecaku, a ten bardziej stabilny i mogący zabrać np. rower i dużo bagażu, będzie nieco szerszy, a przez to wolniejszy. Przez wiele spływów wyrobiłem sobie pewien pogląd na różne aspekty packraftingu i dzisiaj się nimi podzielę.

Dla mnie packrafting to bardziej przygoda niż rywalizacja i zdobywanie rekordów odległości dziennych. Praktycznie żaden packraft nie dorówna prędkością do kajaka, ale prędkość to nie jest główna idea packraftingu.

Jeżeli chodzi o packraft, głównymi czynnikami cenotwórczymi (oprócz marki) są grubość zastosowanego materiału, dlatego przed wysłuchaniem tego odcinka podcastu, koniecznie przesłuchaj poprzedni odcinek w którym omawiałem materiały. 

Rodzaje packraftów

Packrafty bez pokładu – przeznaczone na rzeki nizinne oraz rzeki zwałkowe lub takie, na których musimy częściej wysiadać z packrafta i do niego wsiadać. Na taki packraft możesz zabrać np. dziecko – wtedy najlepiej dokupić dodatkowe siedzisko. Packrafty w zimie czy w deszczu nie chronią nas od warunków atmosferycznych, ale za to są bardzo bezpieczne, ponieważ po ewentualnej wywrotce najłatwiej je opuścić.

Packrafty z pokładem i z fartuchem – przeznaczone najczęściej  na białą wodę, ale sprawdzą się w zimie lub w czasie opadów deszczu. Z oczywistych względów packrafty z pokładem mają nieco większą wagę niż packrafty bez pokładu. Ich wadą może być pływanie np. w czasie upału i trudniejsze wysiadanie. W trakcie zimy wymagają ściągnięcia rękawic, aby szczelnie nałożyć fartuch na tzw. ring. Zerwanie pokładu w grubych rękawicach również może być nieco utrudnione i powinniśmy przećwiczyć to wcześniej. Ze względów bezpieczeństwa packrafty z pokładem nie są rekomendowane dla osób początkujących w packraftingu czy kajakarstwie.

Packrafty z odpinanym pokładem (np. na zamek lub rzepy) – charakteryzują się słabszą szczelnością niż pokłady stałe, jednak są lżejsze i łatwiejsze w użytkowaniu, ponieważ posiadają pokład zintegrowany z fartuchem i nie zawierają rurek konstrukcyjnych, które potocznie nazywamy ringiem. Pozwalają na pływanie po łatwiejszych białych wodach, a po odpięciu pokładu sprawdzają się np. w lecie, czy na rzekach zwałkowych. Ich wadą jest to, że przez zamki czy rzepy może przesiąknąć nieco wody.  Świetnie sprawdzają się za to np. w zimie, ponieważ zapięcie i odpięcie fartucha nawet w grubych rękawicach jest łatwe i intuicyjne.

Packrafty samoodpływowe (self-bailing) bez pokładu – przeznaczone na cieplejsze białe wody oraz dla osób, które z pokładem czują się niekomfortowo. Ponieważ w packrafcie może znajdować się trochę wody (która wydostaje się przez specjalne otwory w podłodze), jest on nieco wolniejszy od modeli z pokładem. Model ten posiada dodatkowo pompowaną podłogę, która zwiększa nieco jego wagę, ale usztywnia jednostkę i chroni nasze stopy przed uderzeniem w kamień lub w drzewo. Podłoga w takim packrafcie jest niezbędna, ponieważ przy samym siedzisku nasze stopy mogłyby być zanurzone w wodzie, która wlała się do packrafta. Właśnie przez to, że płyniemy z częścią wlewającej wody, packrafty te mają mniejszą prędkość. Zaletą selfbailerów jest możliwość szybkiego wejścia na packraft lub opuszczenia packrafta.

W doborze packrafta chodzi o wybór takiej jednostki, która w większości będzie pokrywała nasze potrzeby, czy rzeki po których najczęściej będziemy pływać. Rodzaje packraftów omówię na przykładzie marki Bushraft, ale podobne modele znajdziesz u wielu innych producentów.

Chciałbym na początku zaznaczyć, że w domyślnych packraftach BUSHRAFT celowo zrezygnowana z systemów przechowywania bagaży w buratach czyli ISS czyli internal storage system.

Umożliwia to spływ w trudnym ternie bez obawy o uszkodzenie czy zawilgocenie systemu. Dzięki temu packraft jest bardziej odporny na wilgoć, piasek czy błoto. W pacraftach z zamkiem TIZIP wypełnienie packrafta bagażami utrudnia również spływ rzekami zwałkowymi, ponieważ cały zestaw musimy przenosić razem i często potrzebna jest asysta drugiej osoby.

Wszystkie packrafty marki BUSHraft są za to przystosowane do zamocowania na dziobie i na rufie wododopornych bowbagów w wersji XXL – 60 litrów. Dzięki temu uzyskujemy aż 120 litrów na bagaż.  Szczelnie zamknięte bow bagi stanowią również dodatkowe komory wypornościowe w przypadku awarii packrafta (większość packraftów w celu optymalizacji wagi posiada tylko jedną komorę).

Na tradycyjnych spływach jeżeli np. kuchenkę do gotowania zapakujesz do burt packrafta, a w środku dnia będziesz chciał sobie przygotować posiłek, to będziesz musiał spuścić całego packrafta, a następnie ponownie go pompować. W bowbagach nie ma takiego problemu i w każdym momencie masz dostęp do całego ekwipunku. Dzięki bowbagom nie musisz również spuszczać packrafta na każdym biwaku i później rano go pompować.

Mamy również usługę przygotowania BUSHRafta custom, w którym można wybrać zamek TIZIP czy oddzielne komory bagażowe, jednak zmniejsza to żywotność packrafta i skraca gwarancję z 36 do 12 miesięcy – ponieważ taką gwarancję posiadają zamki typu tizip.  

Domyślnie produkujemy packrafty w kolorach zielonych. Przedłuża to jego dobry wygląd i pozwala stać się bardziej niewidocznym dla osób postronnych, kiedy np. nocujesz w lesie. W zielonym kolorze łatwiej również wtopić się w przyrodę i obserwować zwierzęta. Jeżeli jednak chcesz pływać po trudnej białej wodzie, w usłudze Custom Bushraft możesz zamówić packrafta w bardziej widocznych kolorach, a przez to być bezpieczniejszym na trudnej białej wodzie.

Jeżeli kompletnie nie wiesz, który packraft wybrać, to na początku powinieneś zwrócić uwagę na Bushraft Bikiera. Jest to najbardziej uniwersalna jednostka. Bushraft Biker Classic Pro to duży jednoosobowy packraft o klasycznym wyglądzie. Przeznaczony jest głównie do spływów z większym bagażem i spływów z rowerem, czyli do bikeraftingu. Ma obszerny przód i dużo dodatkowych ringów. Biker w wersji PRO ma najmocniejszy materiał TPU, termoplastyczny poliuretan (420 denierów na burtach i 840 denierów na podłodze). Pozwala to na bezpieczne i stabilne pływanie nawet z cięższymi rowerami.

Biker nadaje się również do wielodniowych wypraw z większą ilością sprzętu biwakowego, ale sprawdzi się również na jednodniowych wypadach, po bardziej uciążliwych rzekach. Ze względu na zastosowanie mocnych materiałów nie straszne mu drzewa i skały.

Każdy packraft marki BUSHraft posiada w standardzie demontowalny skeg, utrzymujący kierunek płynięcia i poprawiający prędkość. Skeg przeznaczony jest na jeziora, większe rzeki czy pływanie wzdłuż morskiego wybrzeża. 

 Na packrafcie umieszczono 8 pętli do mocowania bagażu. BUSHraft Biker posiada również dwa uchwyty służące do wyciągania jednostki z wody i przenoszenia packrafta. Uchwyty mogą przydać się również do holowania ratowanej osoby, która w sposób niezamierzony znalazła się w wodzie. W zestawie znajdziesz również ultralekki worek – pompkę.  Umieszczając dodatkowe siedzisko, do Bikera możesz zabrać również dziecko. 

Wymiary:  Długość 245 cm.  Szerokość 95 cm.  Długość wewnętrzna 130 cm.  Szerokość wewnętrzna 37cm.  Średnica tuby 28cm.  Wyporność:   170 kg  Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 2860g

Bushraft Gepard to najszybszy jednoosobowy packraft dostępny na rynku, przypominający swoją budową zwykły kajak. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D.

Jeżeli bardzo zależy Ci na dużych odległościach i chcesz pokonywać packraftem większe rzeki, to warto rozważyć packrafta stosunkowo długiego i wąskiego. Jego szerokość to zaledwie 87cm, co przy długości 297cm czyni go bardzo szybką jednostką. W prędkości pomaga również przesunięcie siedziska bliżej środka i równomierne rozłożenie wagi.

Przez małą szerokość i przesuniecie osoby do środka. packraft przeznaczony jest głównie dla drobniejszych osób. Tzw. pływające oparcie jest również mniej stabilne niż oparcie zamontowane na burcie, umożliwia za to umieszczenie mniejszego bagażu również za plecami.

Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 3,60kg

Bushraft Husky.  To ogromny dwuosobowy packraft przeznaczony również do pływania z psem. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D, po to aby psie pazury nie zrobiły mu krzywdy.  BUSHraft Husky to packraft stworzony do pływania po nizinnych rzekach Polski i łatwiejszych rzekach górskich. Nadaje się również do pływania w pojedynkę. W takim przypadku najlepiej dociążyć przód packrafta np. plecakiem lub bowbagiem, aby packraft lepiej trzymał kierunek.

Ze względu na swoje gabaryty, umożliwia wygodne podróżowanie dwóm osobom łącznie z bagażem. Długość BUSHrafta to aż 320cm i 94cm szerokości zewnętrznej. Pozwala to na uzyskiwanie stosunkowo dużej prędkości.  BUSHraft Husky świetnie nadaje się do bikeraftingu nawet z dużymi rowerami. 

Wymiary:  Długość 320 cm.  Szerokość 97 cm.  Długość wewnętrzna 205 cm.  Szerokość wewnętrzna 37cm.     Wyporność:   330 kg     Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 3860g

Bushraft Survival. To bardzo mały packraft przeznaczony na bardzo trudny teren (rzeki zwałkowe, bagna, jaskinie). Nadaje się również do pływania rekreacyjnego. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D.

Ten mały packraft również posiada 8 pętli do mocowania bagażu i dwa uchwyty służące do wyciągania jednostki z wody i przenoszenia packrafta.

Wymiary:  Długość 200 cm.  Szerokość 85 cm.  Długość wewnętrzna 98 cm.  Szerokość wewnętrzna 37cm.  Średnica tuby 25cm.  Wyporność:   100 kg.

Waga packrafta bez dodatków to w przybliżeniu 2kg.

Bushraft Wild Water to packraft przypominający kajak górski. Posiada stały pokład i fartuch. Został wykonany z najmocniejszego TPU 420D /840D. W cenie packrafta wliczono dmuchany materac, który usztywnia jednostkę i chroni przed bezpośrednim uderzeniem w skałę. W zestawie znajduje się również zwykłe siedzisko, które możemy stosować zamiennie. 

Przeznaczenia packrafta, to głównie rzeki górskie. Długość packrafta 255cm przy szerokości zaledwie 86cm i sztywnej podłodze, pozwala na uzyskiwanie dużych prędkości. Packraft w standardzie posiada również pasy stabilizując, pomagające zachować integralność z packraftem, a także wykonywanie przechyłów czy eskimosek dla bardziej zaawansowanych osób.

Wymiary: Długość 255 cm, szerokość 86 cm. długość wewnętrzna 119 cm, szerokość wewnętrzna 34cm. Średnica burty 25cm. Wyporność:  170 kgWaga packrafta bez dodatków, ale z pokładem to w przybliżeniu 3400g.

Podsumowując.  Jeżeli zależy Ci na najbardziej uniwersalnym packrafcie zarówno do pływania z rowerem, dzieckiem, psem, na duże wyprawy jak i na wyprawy jednodniowe zapoznaj się z packraftem BUSHraft Biker. Jeżeli packraft ma służyć Ci do wygodnego pływania w dwie osoby rozważ packraft Husky.

Jeżeli packraftem chcesz operować na trudnych rzekach zwałkowych, w jaskiniach, przekraczać bagna i jeziora, a przy tym zależy ci na dużej wytrzymałości, przy niskiej wadze i małej objętości – pomyśl o survivalu.

Jeżeli zamierzasz pokonywać dłuższe i łatwiejsze rzeki takie jak np. Odra, Wisła, czy Bug i chcesz szybko pokonywać duże odległości – wartym rozważenia modelem jest BUSHraft Gepard.

Jeżeli zamierzasz pływać po najtrudniejszych białych wodach, jesteś po szkoleniu z kajakarstwa górskiego, umiesz „zrywać fartuch” i potrafisz posługiwać się rzutką , pomyśl o Wild Waterze. 

Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że na przykładzie marki BUSHraft, przedstawiłem Ci dostępne modele packraftów, ale podobne konstrukcje znajdziesz u wielu innych producentów.

Dzięki i do usłyszenia – cześć!

Jezierzyca i Juszka – Park Krajobrazowy Doliny Jezierzycy

Swoją przygodę w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzycy miałem rozpocząć od przepłynięcia stawu w okolicy miejscowości Wrzosy, przez który przepływa rzeka Juszka, jednak ten okazał się zamarznięty. Dlatego postanowiłem ruszyć pieszo, na przełaj do Grodziska w Kretowicach, co okazało się wyjątkowo trudne, ponieważ lasy i łąki w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzyce są w dużej części pod wodą. Dostęp do Grodziska od strony lasu skutecznie chroniony jest przez wodę, ale packraft poradził sobie z tym większych problemów. Samo Grodzisko Kretowice funkcjonowało od IX do XI wieku w okresie kultury łużyckiej. Rzeka Jezierzyca od grodziska jest teoretycznie spławna, ale łąkowy fragment jest bardzo zarośnięty i pokonanie małego odcinka rzeki zajęło mi bardzo dużo czasu. Dodatkowo przed odcinkiem leśnym Jezierzycy trafiłem na ślepy zaułek, ponieważ rzeka zamarzła, a łąkowe rozlewiska i lód uniemożliwiły mi przejście. Przez pół godziny szukałem wyjścia z rzeki, ale nie udało mi się go znaleźć. Ruchem posuwisto – kopulacyjnym (określenie zapożyczone od pewnej packrafterki 😉 ), po lodzie, udało mi się dobić do lasu. W samym lesie czekało na mnie mnóstwo zwałek, tam bobrowych i przenosek. Bardzo zmęczony rozłożyłem hamak na półgodzinną regenerację. Później dopłynąłem do czerwonego szlaku i z niego postanowiłem dostać się na drugą rzekę na terenie parku – Juszkę. W jej górnym biegu tylko bardzo krótki fragment wyłączony jest z Rezerwatu Uroczysko Wrzosy, a dalej rzeka zawalona jest drzewami. Pomimo tego udało mi się sprawdzić, że wody w Juszce jest wystarczająco, aby zaplanować kolejną przygodę w Parku Krajobrazowym Doliny Jezierzycy, tym bardziej, że w delcie rzek Jezierzycy i Juszki wyznaczony jest obszar “zanocuj w lesie”. Jezierzyca i Juszka na terenie Parku Doliny Jezierzycy, ze względu na płycizny i liczne zwałki, to wyjątkowo uciążliwe rzeki i polecam je tylko dla koneserów takiej przygody.




03 – Jaki packraft wybrać – z TPU czy PVC? PODCAST Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd

Omówienie wad i zalet TPU i PVC. Jaką grubość materiałów wybrać pływając głównie po polskich rzekach.

Link do podcastu na Spotify: https://open.spotify.com/show/2MKCmrjAOncBzVuBdgIDGb

Jakiego packrafta wybrać z PVC czy z TPU?

Moje podejście do rodzaju materiałów w packrafcie zmieniało się w czasie w zależności od zdobywanego doświadczenia. Przez wiele lat pływałem na nieco cięższym i mocniejszym packrafcie Amundsen z firmy Pinpack o wadze około 3,5kg. Wykonałem nim ponad 100 spływów i bez względu na warunki nigdy go nie przebiłem.

Po tym czasie, trochę ulegając modzie kupiłem packrafta typu ultralight Anfibio Rebel 2k o wadze zbliżonej do 2kg. Packraft ten ma bardzo ładny design i całkiem przyzwoicie zachowuje się na wodzie. Jednak już w samym dotyku czułem, że packraft ma znacznie słabsze materiały, co poskutkowało tym, że przebiłem go już na trzecim spływie i doznałem nieplanowanego morsowania przy temperaturze zbliżonej do -10 stopni.

W jednym z kolejnych spływów rozdarłem również cienki materiał pokładu. Po naprawie packrafta, który mocno stracił na wartości już po trzech miesiącach użytkowania zdecydowałem się go sprzedać i przeprosić się z Amundsenem, pomimo tego, że packraft ten jest dosyć wolny.

Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł na produkowanie własnych packraftów w bardzo mocnych materiałach na polskie zwałkowe rzeki, które miałby bardzo dobre właściwości nautyczne. Tak właśnie powstała marka BUSHraft, ale to już inna historia.

Wróćmy jednak do materiałów. Warto zaznaczyć, że packrafty produkowane są w różnych miejscach na świecie i każda marka, nawet jak posiada szerszą ofertę packraftów to dominują w niej produkty przeznaczone na teren, skąd dany producent pochodzi. Przykładowo Alpacka Raft (produkcja w Stanach Zjedoczonych) specjalizuje się w packraftach na najtrudniejsze białe wody. Ciekawostką mogą być packrafty dedykowane do polowań, które w Polsce nie znalazły swoich odbiorców.

Niemiecka marka Anfibio, która produkuje swoje packrafty w Chinach specjalizuje się w lekkich jednostkach, gdyż na terenie Niemiec występują w większości łatwiejsze uregulowane rzeki i jeziora i sprzęt z grubszych materiałów nie jest tam potrzebny.

Polska pod tym względem również jest wyjątkowa, ponieważ w 99% występują u nas rzeki nizinne, jednak wiele z nich posiada powalone drzewa, których pokonywanie wymaga bardziej wytrzymałych materiałów. Mamy również zróżnicowane warunki atmosferyczne i cztery pory roku, więc np. packrafty typu selfbailer (samo odpływowe), nie są w naszym kraju powszechne, gdyż lepiej sprawdzają się na ciepłych wodach, lub wymagają użycia suchego skafandra, co generuje dodatkowe koszty i wagę zestawu w trakcie trekkingu.

Przed odpowiedzią na pytanie jaki packraft wybrać mieszkając w Polsce rozpocznijmy od omówienia dwóch podstawowych materiałów, które używane są do produkcji packrafta TPU i PVC. Pontonów z PVC używam od około 20 lat, natomiast packraftów z TPU używam bardzo intensywnie od około 7 lat.

Oba materiały są termoplastyczne, co  oznacza, że materiał staje się miękki i formowalny przy podgrzewaniu, a twardnieje po ostudzeniu. Co ważne, ten proces może być powtarzany wielokrotnie. Dzięki temu, materiały termoplastyczne są łatwe w przetwarzaniu i formowaniu w różne kształty.

PVC termoplastyczny polimer chloru i etylenu to materiał zbudowany z dużych molekuł utworzonych przez połączenie chloru i etylenu. Jest to podstawowy składnik PVC, używanego w wielu produktach, od rur po packrafty.

TPU termoplastyczny poliuretan, jest rodzajem polimeru, który łączy w sobie właściwości gumy z łatwością przetwarzania typową dla tworzyw termoplastycznych. Jest to materiał bardzo wszechstronny, który charakteryzuje się dużą elastycznością, odpornością na ścieranie, oleje i tłuszcze, a także dobrą odpornością na działanie czynników atmosferycznych i mikroorganizmów.

TPU może być formowany w różnych procesach, takich jak wtrysk, ekstruzja (przepychanie materiału przez matrycę, aby uzyskać odpowiedni kształt np. rurę) czy termoformowanie, co sprawia, że znajduje zastosowanie w wielu różnych produktach, od obuwia, przez komponenty samochodowe, po jednostki pływające w postaci packraftów.

Skład chemiczny PVC i TPU może wydawać się trochę skomplikowany dla przeciętnej osoby, dlatego aby lepiej zrozumieć budowę chemiczną PVC możemy przyrównać go do klocków lego, natomiast TPU do rozciągliwej gumy, który po rozciągnięciu wraca do swojego pierwotnego kształtu. Rozciągliwość TPU bardzo często przekracza 15%, ale może dochodzić nawet do kilkuset procent.

Rozciągliwość PVC uzyskujemy przez stosowanie dodatków między nasze twarde klocki lego i dlatego jego rozciągliwość jest znacznie mniejsza i wynosi około 3%.

TPU jest zazwyczaj droższy od PVC (polichlorku winylu) z kilku powodów:

Produkcja TPU jest bardziej złożona i wymaga bardziej zaawansowanej technologii niż produkcja PVC. Proces tworzenia TPU obejmuje syntezę polimerów z wykorzystaniem droższych surowców, takich jak diizocyjanaty i poliole, a także precyzyjne kontrolowanie proporcji i warunków reakcji chemicznych.

PVC ma dłuższą historię, z pierwszymi syntezami w XIX wieku i szerokim zastosowaniem komercyjnym od lat 30 XX wieku. Natomiast TPU, będący bardziej specjalistycznym materiałem, zyskał na popularności w drugiej połowie XX wieku.

Tutaj pojawia się pierwsza i moim zdaniem jedyna zaleta PVC. Packrafty z PVC są tańsze, więc jeżeli Twój budżet jest mocno ograniczony np. do około 2000zł, a potrzebujesz dużej i dosyć wytrzymałej jednostki, żeby zabrać na nią np. rower lub dziecko to wybór packrafta z PVC może być uzasadniony. Niższa cena PVC wynika również z tego, że jest produkowany na dużo większą skalę niż TPU, co oznacza niższe koszty jednostkowe produkcji dla PVC.

Jeżeli omawiamy ceny materiałów, to warto dodać jeszcze kilka słów na temat samego materiału TPU. Grubszy materiał TPU (nieco cięższy) jest droższy niż cieńszy TPU, dlatego packrafty typu ultralight np. z materiału 210 Denierów są znacznie tańsze niż packrafty 840 Denierów. Osoby początkujące w packraftingu często wybierają lżejsze packrafty, nie mając świadomości, że taki materiał może nie być wystarczający na rzeki, którymi planują pływać.

Warto również dodać, że packrafty z TPU o tej samej gęstości np. 210 Denierów to tak najczęściej nylon powleczony TPU. Wytrzymałość packrafta zależy również od grubości tego powleczenia.

Przejdźmy teraz do elementów, w których TPU ma przewagi nad PVC

W packraftingu to przede wszystkim mniejsza waga. Packrafty z TPU potrafią być nawet o 50% lżejsze oferując przy tym podobną wytrzymałość. Bardziej elastyczne TPU jest również mniejsze objętościowo – dzięki temu zaoszczędzimy miejsce w plecaku czy w sakwie rowerowej.

TPU ma również większą odporność na ścieranie czy zarysowania, dlatego packrafta z TPU posłuży nam dłużej niż packraft z PVC.

TPU jest bardziej odporny na szeroki zakres temperatur i lepiej sprawdzi się w skrajnie wysokich i niskich temperaturach, gdzie PVC staje się bardziej kruchliwy i może dosłownie się rozsypać.

Większa rozciągliwość TPU (około 15%) powoduje również to, że maksymalnie napompowany packraft pozostawiony na słońcu wykonany z TPU strzeli nam znacznie później niż packraft z PVC, którego rozciągliwość to zaledwie 3%. Packrafty z TPU lepiej znoszą silne promieniowanie UV co również przekłada się na dłuższą żywotność.

Packrafty z TPU są również bardziej odporne na oleje i rozpuszczalniki i mają również lepszą wytrzymałość mechaniczna w porównaniu do PVC.

TPU jest ogólnie bardziej odporny na wilgoć niż PVC. Ma lepsze właściwości hydrofobowe, co oznacza, że mniej wody może przenikać w głąb materiału, co zmniejsza ryzyko powstawania pleśni i grzybów. Ma to szczególne znaczenie jeżeli np. pozostawimy packrafta lekko zawilgoconego na dłuższy czas.

TPU jest zazwyczaj łatwiejszy do czyszczenia niż PVC. Dzięki temu, łatwiej utrzymać ponton w czystości, co jest kluczowe w zapobieganiu rozwojowi mikroorganizmów.

TPU jest często postrzegany jako bardziej przyjazny dla środowiska i bezpieczniejszy dla zdrowia w porównaniu do PVC, które może zawierać szkodliwe dodatki, jak ftalany czy stabilizatory ołowiowe. Zwiększona świadomość ekologiczna i standardy bezpieczeństwa mogą prowadzić do wyższych kosztów produkcji TPU.

Kolejną wadą PVC jest konieczność konserwacji, która nie występuje przy poliuretanie. Szczególnie jeżeli przechowujemy packrafta przez dłuższy czas w niskiej temperaturze.

Ewentualne przebicie PVC może całkowicie zakończyć spływ. Czas spajania łatek PVC wynosi nawet 24 h, podczas gdy packraft z TPU jest gotowy do spływu natychmiast po naklejeniu łatki.

Na koniec omawiania materiałów warto jeszcze dodać, że z racji swojej rozciągliwości packrafty z TPU wyglądają bardziej estetycznie i są przyjemniejsze w dotyku.

Właśnie dlatego w produkowanych packraftach BUSHraft przeznaczonych głównie na pływanie po Polsce zdecydowałem się na materiał TPU o najmocniejszych parametrach czyli 420/840 Denierów. Taki materiał bez problemu radzi sobie na powalonych drzewach, a przy pływaniu w zimie i bardzo niskich temperaturach nie jest kruchliwy jak np. PVC.

Podsumowując. Kiedy wybrać packrafta z PVC? Kiedy Twój budżet jest mocno ograniczony i jesteś w stanie zaakceptować wagę i inne niedogodności tego materiału, a potrzebujesz dosyć dużą jednostkę, aby przewozić rower. W innym przypadku warto wybrać packrafta z TPU, a jeżeli zamierzasz pływać po polskich leśnych rzekach, warto, aby taki packraft miał materiały o parametrach 420 na 840 Denierów. W zależności od budżetu takiego packrafta znajdziesz praktycznie u każdego producenta.

01 – Co to jest packrafting? PODCAST – Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd.

Pierwszy odcinek podcastu: Packrafting i bikerafting. Tam gdzie kończy się ląd. Wprowadzenie i kilka słów na temat prowadzącego. Odpowiedź na pytanie: co to jest packrafting? (podcast nagrywany w campervananie, w otoczeniu przyrody)

Link do podcastu na Spotify: https://open.spotify.com/show/2MKCmrjAOncBzVuBdgIDGb

Spływ doliną Kończaka, Zamek w Stobnicy. Packrafting.

To było moje drugie podejście do Kończaka. Poprzednim razem wody na spływ było zbyt mało, ale wypad i tak był udany, ponieważ pierwszy raz w życiu zobaczyłem wilki w naturalnym środowisku.

Tym razem podążaliśmy za śladami naszych grupowych kolegów Przemka i Krzyśka, którzy dzień wcześniej spłynęli rzekę i dali znać, że jest dostateczny stan wody – Wielkie dzięki! Ponieważ na śniegu było widać ich wyraźne ślady, nasze rozmowy wyglądały dosłownie tak: “Którędy teraz?, Hodowca i Krzysiek poszli tędy, to idziemy za nimi”. “To ślady wilka czy psa? Widać, że tutaj skręcili w las – to tutaj musieli spotkać wilka “, albo “widać, że tutaj wychodzili z rzeki – będzie zwałka” ????.

Nasz trekking rozpoczęliśmy z parkingu leśnego, który znajduje się przy dawnym “Wilczym Parku”. Nadal istnieje tam hodowla konika polskiego. Trekking w górę rzeki, to niespełna 5km ścieżką edukacyjną, która prowadzi po obu stronach rzeki. Doszliśmy do drugiego drewnianego mostku, skąd rozpoczęliśmy około 5km spływ.

Sama rzeka okazała się cudna. Piękne meandry w otoczeniu lasu i całkiem żwawy nurt (w lecie ze względu na niski stan wody jest raczej niespławna). Na rzece miałem jedną przenoskę w miejscu wysoko powalonego drzewa. Niska temperatura spowodowała, że na końcu spływu zamarzło nam dosłownie wszystko. Warstwa lodu na zwijanych packraftach pękała jak szklanka. Na zamarznięte łączenia wioseł, pomógł stary sposób polegający na zanurzeniu ich w rzece (lód znacznie łatwiej odpuszcza).

Przy okazji zobaczyłem również osławiony zamek w Puszczy Noteckiej. W jego okolicy prowadzi płatna ścieżka edukacyjna. Kupując bilet na ścieżkę dydaktyczną, otrzymujemy również dostęp do wifi i aplikacja “Stobnica” (audioprzewodnik) opowiada nam o zamku i jego otoczeniu. Kończak również przepływa przy zamku, jednak jest ogrodzony płotem i obecnie spływ na tym odcinku jest zakazany. Ścieżka edukacyjna ma około 2km.

Mapa szlaku:



Skrwa Lewa na odcinku Klusek – Jezioro Soczewka.

Ponieważ wiał bardzo silny wiatr, zdecydowaliśmy się ominąć część otwartego terenu przy miejscowości Klusek, dlatego zaparkowaliśmy samochody bliżej lasu (przy niebieskim szlaku).

Praktycznie cały nasz spływ odbył się na terenie Gostynińsko – Włocławskiego Parku Krajobrazowego. Początkowy odcinek, przed wpłynięciem do lasu, jest stosunkowo łatwy, chociaż nawet tutaj zdarzały się zwałki i przenoski.

Skrwa Lewa niesie całkiem dużo wody. W niektórych miejscach głębokość rzeki dochodziła do 1,5m.

W samym lesie dzieje się bardzo dużo. Czekało na nas kilkadziesiąt przenosek i zwałek, które staraliśmy się pokonać bez wysiadania z packrafta. Liczne meandry świadczą o tym, że Skrwa płynie tutaj całkowicie naturalnie.

W trakcie przenosek trzeba zachować dużą ostrożność, ponieważ poruszamy się po podmokłym terenie z zapadliskami.

Pokonanie bardzo wymagających 7,5km, z przerwami na ciepłą herbatę, zajęło nam 5h i 30min. Spływ zakończyliśmy około 200 metrów za mostkiem na jeziorze Soczekwa.

W drodze powrotnej, po zapadnięciu zmroku, księżyc święcił nam tak jasno, że w lesie nie musieliśmy używać czołówek. Przy samej rzece biegnie niebieski szlak, jednak ze względu na późną porę, część trasy pokonaliśmy duktem leśnym. Przy osadzie Krzywy Kołek, na pięknym otwartym terenie, między pierwszym i drugim mostkiem, znajdują się zadaszone wiaty piknikowe.

Skrwę Lewą na terenie Gostynińsko – Włocławskiego Parku Krajobrazowego polecam dla osób, które lubią packraftowe wyzwania w postaci niekończących się zwałek i przenosek :).